Były prezes PKP, Andrzej Wach, tylko pół roku był bez pracy. Wyrzuconego kolejarza przygarnęła spółka PKP Energetyka. Oczywiście Wach nie mógł zostać zwykłym pracownikiem. "Został członkiem zarządu spółki PKP Energetyka. "Odpowiadał będzie w zarządzie za sprawy związane ze strategią i rozwojem" - mówi RMF FM rzecznik PKP Łukasz Kurpiewski.

Reklama

Co na to resort infrastruktury? "Andrzej Wach, zanim został powołany na stanowisko prezesa PKP S.A, w latach 2004 - 2005 pracował w PKP Energetyka. Wrócił więc do macierzystej spółki" - tłumaczy dziennikowi.pl Mikołaj Karpiński, rzecznik resortu. Na pytanie, czy nie widzi w tej nominacji niczego niestosownego, rzecznik odmawia komentarza.

Jednak niezależni eksperci nie zostawiają na tej decyzji suchej nitki. "Robi się ludzi w wariata. Pan Andrzej Wach stracił stanowisko nie tylko za zamieszanie wokół nowego rozkładu Jazdy, ale także za nieskuteczną restrukturyzację PKP oraz chaos na rynku przewozów pasażerskich, którego skutki będziemy naprawiać przez najbliższe 5 lat. Rozumiem, że PKP Energetyka to nie PKP S.A, ale Wach jest symbolem wszystkich złych rzeczy, które dzieją się na polskich kolejach" -wyjaśnia dziennikowi.pl Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.

"W resorcie infrastruktury ktoś postradał zmysły. Wach ma z czego żyć. Pensję dostaje do końca grudnia, otrzymał też odprawę. Dla nich to bardzo zły PR, choć resort nie widzi problemu, że człowiek, który odpowiada za zamieszanie, dostaje nową posadę w PKP, w dniu, w którym wchodzi w życie nowy rozkład jazdy, a media przypominają chaos, do którego doprowadził Wach. To tak, jakby pasażerom ktoś dał w twarz" - dodaje ekspert.

Reklama

Przypomina też, że Wach, jako prezes, zaj wszystkim, tylko nie rzeczami najważniejszymi. "Nazwisko to kojarzy się też zwalką polityczną. 95 procent swej energii skupił na walkę z ludźmi o odmiennych poglądach. Zamiast na niezbędnych zmianach na kolei skoncentrował się na lawirowaniu politycznym. Zmieniał nawet rządowe ustawy. Gdy zaalarmowałem o tym premiera sytuację udało się odkręcić" - wyjaśnia Furgalski.