Rozmowy z samorządowcami prowadzi sam premier. Jak dowiedział się „DGP”, jeszcze w maju Donald Tusk ma dostać samorządowy raport o kondycji ich finansów pokazujący, że przepisy dotyczące długu zaostrzono już tak bardzo, że nawet bez wdrażania propozycji Rostowskiego deficyt będzie spadać. Samorządy argumentują, że kolejne cięcia pogrążą inwestycje.
Potrzebne samorządom do analizy dane, np. dotyczące wieloletnich prognoz finansowych, przekaże minister spraw wewnętrznych Jerzy Miller. – Minister finansów nie chciał ich nam przekazać, zasłaniając się m.in. tym, że nie są one kompletne. Dlatego premier Tusk jako pośrednika w ich przekazaniu wskazał ministra Millera, wiceszefa Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego – mówi Andrzej Porawski, szef tejże komisji. Samorządy wystąpiły również o przekazanie wskaźników makroekonomicznych na kolejne lata w takiej formie, w jakiej Rostowski prezentuje je Brukseli.
Na tym samorządy nie poprzestają. Wkrótce powinien być gotowy wniosek do trybunału w sprawie rozporządzenia dotyczącego liczenia długu, wydanego przez Rostowskiego. – W imieniu Związku Miast Polskich przygotowuje go Kraków – mówi Ryszard Grobelny, prezes ZMP i prezydent Poznania. – Poza tym będziemy zachęcać miasta i gminy, by składały osobno własne wnioski do trybunału w sprawie tych przepisów – dodaje Jacek Majchrowski, prezydent Krakowa.
Sporne rozporządzenie opublikowano 29 grudnia 2010 r. Weszło ono w życie 1 stycznia i zmieniło sposoby liczenia przez samorządy wysokości zadłużenia. Po doliczeniu np. umów leasingu, odroczonych płatności czy partnerstwa publiczno-prywatnego cześć zaczęła balansować na granicy dopuszczalnego zadłużenia (60 proc. dochodów). Na dodatek przepisy są niejasne. Nie jest pewne, czy prawo może działać wstecz i dotyczyć umów z lat poprzednich, choć właśnie taka jest intencja MF. Wątpliwości ma m.in. twórca reformy samorządowej prof. Michał Kulesza. – Rozporządzenie godzi w konstytucję, bo de facto weszło w życie z mocą wsteczną. Objęło inwestycje nie tylko przyszłe, lecz też już zrealizowane – mówi prof. Kulesza.
Reklama
Do złożenia wniosku do TK samorządowców zmotywował sam premier. Na spotkaniu z nimi stwierdził, ze jeśli mają zastrzeżenia, mogą skorzystać z trybunału.
Samorządowy kaganiec ministra Rostowskiego
W 2012 r. limit miałby wynosić maksymalnie 4 proc., potem spadałby, aż do 1 proc. w 2015 r. To i tak złagodzona propozycja. Początkowo Rostowski chciał docelowo całkiem zakazać samorządom deficytu. Kolejna zmiana dotyczy unijnych funduszy. Ponieważ reguła Rostowskiego mogła zablokować ich wykorzystanie przez Polskę, ostatecznie wydatki samorządów na współfinansowanie projektów UE będą z niej wykluczone. Cięcia w deficycie, w tym samorządów, Rostowski obiecał Komisji Europejskiej.