Te nowe ulgi zostały przyjęte we wtorek przez ministrów finansów 27 państw UE (tzw. Ekofin) w ramach pakietu wzmacniającego dyscyplinę finansową w UE. Musi on jeszcze być przyjęty przez Parlament Europejski, prawdopodobnie już w czerwcu. Chodzi o zaproponowany we wrześniu przez Komisję Europejską, w odpowiedzi na kryzys, pakiet pięciu rozporządzeń i jednej dyrektywy w celu wzmocnienia unijnego Paktu Stabilności i Wzrostu, który trzyma w ryzach finanse publiczne krajów UE.
Jak powiedział Rostowski, z punktu widzenia Polski najważniejsze są nowe zasady uwzględnienia efektów reformy emerytalnej. "Mamy trwałe uznanie, że Polska nie będzie poddana procedurze nadmiernego deficytu, jeśli deficyt będzie - trochę upraszczam, bo ten język jest jeszcze bardziej zawiły - na poziomie, który nie odbiega w znaczący sposób od poziomu, który jest bliski wartości referencyjnej" - powiedział Rostowski dziennikarzom.
"Potocznie mówi się, 'jaskółki mówią', że to znaczy 4 proc., ale KE nigdy do tego się nie przyzna i my też nie wiemy, czy to 4 proc. czy inna wartość nieznacznie odbiegająca od 4 proc." - powiedział Rostowski. W Pakcie Stabilności i Wzrostu referencyjnym poziomem jest 3 proc. PKB.
Rostowski wyjaśnił, że takie ulgowe traktowanie krajów, które przeprowadziły znaczące reformy, będzie też miało miejsce przy decyzji o zamykaniu procedury nadmiernego deficytu, choć tu elastyczność KE będzie mniejsza. "Te same jaskółki sugerowały, że to by było w granicach 3,5 proc." - powiedział.
"Unia nie będzie nas karała za deficyty, które mieszczą się w tych granicach, o których powiedziałem" - podkreślił.
Uznał, że te otrzymane przez Polskę ulgi są "wielkim przełomem", "bo te ulgi będą obowiązywały zawsze, póki Polska ma dług na poziomie niższym niż 60 proc. PKB (według definicji unijnych)". Tymczasem według wyjściowych propozycji KE z września - mówi Rostowski - ulgi miały obowiązywać "degresywnie", tylko przez pięć lat.
"Te propozycje KE nie wzięły się z powietrza: wzięły się z listu "9" i nieustającej presji, którą wywierała Polska z partnerami. Nikt nie zaprzeczy, że Polska była głównym motorem i głównym taranem tych zmian" - powiedział. - Wbrew stanowczemu oporowi KE i fundamentalistycznie nastawionych kilku państw, udało nam się tę bardzo znaczącą, trwałą i nieograniczoną w czasie ulgę wywalczyć. Myślę, że wiele krajów i niektórzy urzędnicy KE są w szoku, jak to mogło się stać".
Rostowski przypomniał, że nie ma natomiast mowy o zmianie liczenia polskiego długu w związku z reformą emerytalną, o co początkowo wystąpiła z inicjatywy Polski grupa 9 państw UE. "Dług wynikający z II filara systemu emerytalnego w żaden sposób nie jest wyłączony z długu publicznego. To było nie do osiągnięcia. O tym decyduje niezależny europejski Urząd Statystyczny (Eurostat) i w dodatku wszystkie kraje musiałyby się na to jednomyślnie zgodzić. Prawdopodobieństwo, że można to osiągnąć, jest nie tyle bliskie zeru, co równe zeru" - powiedział.