>>>Ten program rozliczy cię z fiskusem

"Ewentualny strajk wieńczy procedurę sporu zbiorowego, który prowadzimy z zarządem. Na razie nie podjęliśmy jeszcze decyzji o przeprowadzeniu referendum strajkowego i strajku. Zrobimy to, jeżeli dzisiejsze masówki utwierdzą nas w przekonaniu, że taka jest wola załogi" - powiedział PAP Piotr Szereda ze związkowego komitetu negocjacyjnego.

Reklama

Jego zdaniem, organizowane w kopalniach masówki to nie tylko okazja do poinformowania załogi o sytuacji, ale także poznania jej opinii. Jeżeli związkowcy zdecydują się na protesty, referendum miałoby odbyć się w przyszłym tygodniu, a całodobowy strajk we wszystkich kopalniach spółki niedługo potem. Związki rozważają również inne formy protestu, m.in. manifestacje i pikiety. Deklarują jednocześnie gotowość do porozumienia z zarządem, jeżeli ten spełni ich postulaty.

Na początku stycznia związki zażądały 10-proc. podwyżki, argumentując to m.in. wysokim, sięgającym miliarda złotych netto zyskiem JSW w ub.r. Zarząd, który w planie na ten rok zaplanował podwyżkę o 2,3 proc. (wskaźnik inflacji) zapewnia, że wynagrodzenia części górników mogą wzrosnąć nawet o 10 proc., jeżeli związki zgodzą się na nowy, motywacyjny system wynagradzania. Jest on częścią zaproponowanego przez zarząd nowego układu zbiorowego pracy. Związkowcy zapewniają, że chcą zawarcia układu, ale nie godzą się na niektóre proponowane zapisy.

"Jesteśmy gotowi podpisać układ pod warunkiem, że zagwarantuje on dotychczasowe uprawnienia załogi. Nie chcemy niczego więcej" - zapewnił Szereda. Jego zdaniem, zgoda na niektóre elementy motywacyjne oznaczałaby uzależnienie dużej części wynagrodzenia górników od wykonywania planów produkcyjnych, które - jak mówił - często są nierealistyczne, a strona społeczna nie ma na nie wpływu.

Kwestią sporną jest także prywatyzacja JSW. Zgodnie z deklaracjami jej zarządu, do połowy roku spółka powinna zadebiutować na giełdzie. Związkowcy chcą m.in. 10-letnich gwarancji zatrudnienia, układu zbiorowego zapewniającego dotychczasowe uprawnienia pracownicze oraz zapewnienia, że środki z debiutu giełdowego trafią przede wszystkim na inwestycje w firmie, a nie łatanie dziury budżetowej. Żądają także, by Skarb Państwa zachował dominującą pozycję w upublicznionej spółce, a pracownicy, którzy nie mają prawa do akcji spółki, otrzymali rekompensaty.

Związki zapowiadają, że bez spełnienia tych warunków nie zgodzą się na prywatyzację. Przypominają wyniki referendum z 2007 r., w którym ponad 90 proc. głosujących opowiedziała się przeciwko zmianom własnościowym. Ówczesne głosowanie nie dotyczyło jednak konkretnie wprowadzenia JSW na giełdę, ale sprawy prywatyzacji górnictwa w ogóle; była to jedna z kwestii, o które związkowcy pytali górników w tamtym referendum.

Reklama

Według Szeredy, dla strony związkowej najważniejsze są nie protesty, a osiągniecie porozumienia na korzystnych dla załogi warunkach. Strajk traktują jako ostateczność. "Strajk może się odbyć, ale nie wbrew prawu, nie za wszelką cenę i wyłącznie z poparciem załogi" - powiedział związkowiec.

Zaznaczył, że sprawy prywatyzacji oraz układu zbiorowego nie należą do meritum sporu zbiorowego, który dotyczy wzrostu płac. Zarząd JSW odrzuca postulat 10-proc. podwyżki płac w spółce w takiej formie, w jakiej chciałyby związki. Tłumaczy, że oznaczałoby to wzrost kosztów stałych w spółce o blisko 200 mln zł. Tymczasem firma potrzebuje środków na inwestycje. 2011 r. ma być pierwszym, kiedy przeznaczy na nie ok. 1 mld zł; podobnie będzie w latach następnych. Według szacunków, JSW zamknęła ubiegły rok zyskiem netto rzędu 1 mld zł.

JSW, wyspecjalizowana w produkcji węgla koksowego, należy do trzech największych spółek węglowych. Zatrudnia ponad 22,6 tys. osób w sześciu kopalniach.