Posłowie będą w czwartek głosować nad przedłożonym przez PO projektem ustawy o odpowiedzialności urzędniczej za rażące naruszenie prawa. Politycy PO mają nadzieję, że w końcu uda się "wprowadzić prawo, które stworzy symetrię odpowiedzialności między obywatelem a urzędnikiem".

Reklama

Politycy PO Tomasz Tomczykiewicz i Adam Szejnfeld mówili w czwartek na konferencji prasowej w Sejmie, że to ich trzecie podejście do uchwalenia ustawy, w myśl której funkcjonariusze publiczni będą ponosić odpowiedzialność materialną za "rażące przekroczenie prawa". Jak mówili nie udało im bowiem się tego projektu wprowadzić, ani za rządów SLD, ani PiS. "Próbujemy po raz trzeci, do trzech razy sztuka. Dzisiaj za rządów PO mam nadzieję razem z PSL przegłosujemy tę ważną i dobrą ustawę" - powiedział Szejnfeld.

Jego zdaniem "wśród wszystkich grup zawodowych tylko jedna nie ponosi odpowiedzialności za swoje czyny i dokonania". Jak zaznaczył znane są liczne przypadki zwykłych obywateli i przedsiębiorców, którzy jeśli złamią prawo ponoszą bardzo drastyczne konsekwencje. "Natomiast prawie wcale nie znamy przypadków, by jakikolwiek urzędnik poniósł konsekwencję, odpowiedzialność za złamanie prawa. Ustawa, która trafia dziś do trzeciego czytania ma to wreszcie zmienić" - podkreślił.

Szejnfeld wyraził nadzieję, że po wejściu ustawy w życie "w Polsce nie będziemy już mieli do czynienia z takimi sytuacjami jakie znamy z przeszłości na przykład związanych z upadłością firmy JTT czy Optimus". "W tych wszystkich wypadkach wiemy, kto poniósł konsekwencje złych działań administracji, wiemy ile pieniędzy będzie musiał zapłacić Skarb Państwa (w przypadku JTT to prawie 50 mln zł), tylko nie wiemy, kto zawinił, kto wydał decyzje i czy poniósł za to odpowiedzialność" - dodał.

Projekt PO zakłada, że do odpowiedzialności będą pociągani ci urzędnicy, którzy swoim działaniem lub zaniechaniem rażąco naruszą prawo powodując powstanie szkód dla obywateli lub przedsiębiorców. Procedura będzie uruchamiana, gdy urzędnik doprowadzi do szkody, a skarb państwa zapłaci za nią odszkodowanie. Wówczas - mówił poseł - kierownik jednostki, w której taki urzędnik pracuje, będzie zgłaszał sprawę do prokuratury. Decyzję o tym, czy ktoś zostanie ukarany podejmować będzie sąd. Funkcjonariusze publiczni będą odpowiadać materialnie do kwoty nie większej niż dwunastokrotność ich miesięcznego wynagrodzenia.

Na początku grudnia podczas debaty sejmowej projekt poparły kluby PO i PSL; przedstawiciele PiS i SLD byli przeciwni temu rozwiązaniu.