Obie firmy zdecydowały: koncentrujemy się na robieniu wspólnego biznesu, wystarczy już problemów choćby z kontraktami na gaz, które ciągnęły się przez ostatnie 10 lat.
Michał Szubski, prezes PGNiG, zastrzega, że na szczegóły jeszcze zbyt wcześnie: – Dopiero uruchamiamy grupy robocze.
Współpraca ma dotyczyć budowy przez Gazprom i PGNiG elektrowni gazowych w naszym kraju. Szubski przekonuje, że to bardzo perspektywiczny biznes: – Wiadomo, że potrzeby są ogromne. Od kilku lat mówimy przecież o ryzyku blackoutu.
Eksperci szacują, że deficyt energii w Polsce w 2030 roku może dojść do 30 proc. A Szubski podkreśla, że elektrownie gazowe buduje się znacznie szybciej od konwencjonalnych.
Reklama
Moskwa za dopuszczenie do polskiej energetyki deklaruje otwarcie swojego rynku gazowego dla naszych firm. PGNiG liczy na uzyskanie koncesji poszukiwawczych na atrakcyjnych obszarach. Według Marka Kossowskiego, eksperta rynku energetycznego i byłego prezesa PGNiG, taka decyzja byłaby przełomem. Do tej pory do Rosji wchodziły głównie wielkie koncerny z Europy Zachodniej i USA. Prawda, że z różnym skutkiem.
Eksperci zwracają uwagę na niebezpieczeństwo przeinwestowania przez PGNiG. Na samo wydobycie w Norwegii spółka wydała blisko 800 mln dol. A gazu szuka też w Pakistanie czy północnej Afryce. – To jednak nie oznacza, że nie rekomendowałbym współpracy z Gazpromem, to może się bardzo opłacać – dodaje Kossowski.