"Naftohaz zwróci RosUkrEnergo 12,1 mld metrów sześciennych gazu ziemnego (...), a RosUkrEnergo ureguluje swe zadłużenie wobec Naftohazu na sumę 1,7 mld dolarów oraz (zadłużenie) wobec grupy Gazprom na kwotę 810 mln dolarów" - czytamy w przekazanym mediom komunikacie.

Reklama

Naftohaz poinformował, że dokumenty w sprawie zwrotu spornego gazu zostały już podpisane.

Decydując się na oddanie RUE przejętego wcześniej paliwa ukraińska spółka paliwowa podporządkowała się decyzji Sądu Najwyższego Ukrainy, który zobowiązał ją do tego wyrokiem, wydanym 24 listopada.

Opozycyjni politycy wskazywali wtedy, że decyzja sądu jest wynikiem powiązań biznesmenów z RUE z ekipą prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza.

Reklama

Sąd Najwyższy Ukrainy uchylił kasację wniesioną przez Naftohaz od wyroków niższych instancji i potwierdził ich orzeczenia nakazujące ukraińskiej państwowej spółce dostosowanie się do orzeczenia Międzynarodowego Sądu Arbitrażowego w Sztokholmie.

W czerwcu nakazał on Ukrainie zwrócić RUE 11 mld metrów sześciennych gazu i uiścić grzywnę w formie dodatkowego zwrotu 1,1 mld metrów sześciennych tego paliwa. Ogólna suma roszczeń RUE wynosi 5,4 mld dolarów.

Ukraina zapowiedziała wówczas apelację od tej decyzji, a minister ds. paliw i energetyki Jurij Bojko zapewniał, że oddanie RUE gazu z zapasów państwowej spółki paliwowej Naftohaz "jest niemożliwe".

Reklama



W latach 2006-2008 należąca do rosyjskiego Gazpromu i spółki Centragas firma RUE była wyłącznym pośrednikiem w dostawach gazu z Rosji na Ukrainę, lecz zawarte na początku 2009 roku porozumienie między Rosją a Ukrainą usunęło ją z ukraińskiego rynku. Naftohaz przejął następnie należące do RUE 11 mld metrów sześciennych gazu, które znajdowało się w ukraińskich zbiornikach.

Założona w 2004 roku i zarejestrowana w Szwajcarii spółka RUE należy do rosyjskiego Gazpromu i spółki Centragas. Właścicielami tej ostatniej są ukraińscy biznesmeni Dmytro Firtasz i Iwan Fursin.

Firtasz wygrał bój o gaz z... Firtaszem - tak skomentował decyzję Sądu Najwyższego były ukraiński minister obrony Anatolij Hrycenko.

Na łamach gazety internetowej "Ukrainska Prawda" opozycyjny polityk napisał, że w Sądzie Najwyższym po stronach pozwanego i powoda zasiedli faktycznie przedstawiciele RosUkrEnergo. Jako główną osobę zaangażowaną w sprawę zwrotu gazu RUE Hrycenko wskazał ministra Bojkę. Przypomniał, że to właśnie on jako wiceszef resortu paliwowego w rządzie ówczesnego premiera Ukrainy Janukowycza, w czasie zakładania RUE w 2004 r. wszedł do rady koordynacyjnej tej firmy.

Bojko podpisał wtedy także długookresowy kontrakt z RUE na dostawy gazu na Ukrainę z Azji Środkowej i tranzyt tego paliwa z Rosji do państw Europy Zachodniej, w tym do Polski.

Opozycyjny polityk zaznaczył, że realizacja wyroku Sądu Najwyższego będzie oznaczać odebranie rocznych budżetów m.in. takim instytucjom jak resorty obrony i spraw wewnętrznych, Służba Bezpieczeństwa Ukrainy, Straż Graniczna, wywiad, Straż Więzienna i biuro ochrony rządu.



Wcześniej była premier, a obecnie przywódczyni największego ugrupowania opozycyjnego w parlamencie Julia Tymoszenko ostrzegła, iż jeśli Ukraina wykona wyrok Sądu Arbitrażowego w Sztokholmie, Kijów nie będzie w stanie spłacić kredytu Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW).

Pod koniec lipca MFW przyznał Ukrainie pożyczkę typu stand-by w wysokości 15,15 mld dolarów na 29 miesięcy.