29 projektów inwestycyjnych o wartości 377 mln euro zakończyła w pierwszym półroczu 2010 r. Polska Agencja Informacji i Inwestycji Zagranicznych - poinformował w środę prezes agencji Sławomir Majman. Według PAIiIZ zagranicznych inwestycji będzie w Polsce przybywać. Dzięki tym 29 projektom w Polsce powstanie ponad 6 tys. miejsc pracy. W pierwszej połowie 2009 r. takich projektów było 10.

Reklama

Według prezesa PAIiIZ to znak, że po okresie kryzysu znów zacznie w naszym kraju przybywać zagranicznych inwestycji. "Polska stała się wśród inwestorów modna. Może jeszcze nie jest to jeszcze wielka miłość, ale flirt na pewno" - powiedział Majman. Według danych NBP, od stycznia do maja 2010 r. do Polski napłynęły inwestycje zagraniczne o wartości ponad 5 mld euro, czyli o 75 proc. więcej niż w analogicznym okresie 2009 r. Polska jest największym odbiorcą tego typu inwestycji w regionie.

"Intencją ministra gospodarki i agencji jest to, żeby napływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych do Polski w tym roku osiągnął poziom nie mniejszy niż 10 mld euro. Jest to zadanie ambitne" - powiedział wiceminister gospodarki Rafał Baniak. Majman dodał, że obecnie Agencja pracuje nad 142 projektami o łącznej wartości 5,3 mld euro. Inwestorzy deklarują, że stworzą ok. 34,6 tys. miejsc pracy.

Jak zauważył Majman, ok. 70 proc. projektów, które obsługuje PAIiIZ dotyczy inwestycji produkcyjnych, jednak ponad 25 proc. to projekty inwestycji z działów gospodarki opartych na wiedzy i wysokich technologii."To jest nowa tendencja, która wydaje się trwała. Polska nie jest już tak bardzo atrakcyjna dla inwestorów budujących wielkie linie produkcyjne, przy których stoi kilku przeszkolonych w ciągu kilku tygodni pracowników i coś montuje. Tu jest wyraźny wzrost w stronę biznesów <intelektualnych>" - wyjaśnił.

Reklama

Eksperci są jednak zgodni, że obecny napływ inwestycji zagranicznych jest daleko mniejszy niż w latach 2006-2007. Według międzynarodowych organizacji badających globalny przepływ lokowania kapitału, światowe inwestycje osiągną poziom sprzed kryzysu za ok. trzy - cztery lata