Wielkie filmowe pieniądze omijają Polskę szerokim łukiem - pisze "Puls Biznesu". Gdyby nie skomplikowane przepisy i wysokie podatki (produkcja filmowa jest u nas obłożona jedną z najwyższych na świecie stawek podatku VAT - 22 proc.), rocznie do naszego budżetu mogłoby wpływać od światowej sławy producentów ponad 450 mln zł (150 mln dolarów). Mogłoby, ale nie wpływa, bo filmowcy boją się u nas kręcić.

Największą porażką jest przegrana w walce o drugą część popularnych "Opowieści z Narnii". Budżet filmu wynosi aż 200 mln dolarów (ponad 600 mln zł), ale nam z tego nie skapnie prawie nic. Powstawać będzie on w Czechach. W Polsce dokręcone będą ledwie pojedyncze sceny. "Powodem są trudności ze zwrotem podatku VAT w Polsce" - tłumaczy Marianna Rowińska z Ozumi Films, spółki zajmującej się współpracą z producentami "Opowieści z Narnii".

Polski Instytut Sztuki Filmowej zapowiada walkę z przepisami. Wysłano już pismo do Jarosława Sellina, wiceministra kultury, z prośbą o zorganizowanie spotkania z resortem finansów. PISF domaga się ułatwienia zagranicznym filmowcom zwrotu VAT. Okazuje się, że np. twórcy z USA o odzyskanie podatku ubiegać się nie mogą, bo nie podpisaliśmy z tym krajem odpowiedniego porozumienia. Mają prawo do tego jedynie twórcy z Unii lub krajów, z którymi mamy zawarte specjalne umowy.



Reklama