Chavez uważa, że koncerny naftowe, które zainwestowały w Wenezueli w wydobycie "czarnego złota" i tak powinny być zadowolone z tego terminu. Jego zdaniem, "nagrabiły" już wystarczająco dużo.

Chavez uważa, że zezwalając firmom na prowadzenie biznesu do października, wykazał się dobrą wolą. Wcześniej bowiem deklarował, że znacjonalizuje przemysł naftowy już w maju.

Amerykańskie spółki Chevron, Exxon Mobil i Conoco Philips, norweski Statoil, brytyjskie BP czy francuski Total mają nie lada orzech do zgryzienia. Wzięły kredyty na zainwestowanie miliardów dolarów w wydobycie surowca w dolinie Orinoko, a teraz, kiedy inwestycje się już zwracają, mają to wszystko po prostu oddać. Firmy zapowiadają, że nie poddadzą się bez walki. W przypadku nacjonalizacji będą żądać setek milionów dolarów zadośćuczynienia.

Chavez się tym nie przejmuje. Twierdzi, że koncerny mają czas do sierpnia, by zaproponować swoje warunki kapitulacji. Jeśli warunki te będą "rozsądne", Chavez pozwoli koncernom zachować mniejszościowe udziały w wenezuelskich firmach naftowych. Ale i tak co najmniej 60 proc. tych udziałów musi do października przejść w ręce państwa.



Reklama