Były właściciel firmy Optimus zajął w zeszłym roku 70. miejsce na liście najbogatszych Polaków tygodnika "Wprost". Jego majątek oszacowano wówczas na 230 mln zł. Gdyby dostał odszkodowanie, mógłby spokojnie awansować o jedno oczko. Nic z tego!

Dzisiaj Sąd Najwyższy uznał, że Kluska zbyt późno złożył wniosek o odszkodowanie i basta! Pełnomocnik bogacza zapewnił jednak, że to nie koniec walki o prawie 1,5 mln zł. Wszystko wskazuje na to, że Kluska może liczyć co najwyżej na 5 tys. zł przyznane mu w zeszłym roku przez sąd w Krakowie. To nie wystarczy nawet na opłacenie prawników wynajętych do prowadzenia sprawy.

Biznesmen, podejrzany w śledztwie dotyczącym rzekomych oszustw podatkowych, został w 2002 r. zatrzymany na niespełna 48 godzin. By wyjść na wolność, musiał wpłacić 8 mln zł poręczenia majątkowego. Kaucję zwrócono mu dopiero po 16 miesiącach. W 2003 r. śledztwo umorzono z powodu niestwierdzenia przestępstwa.

Kluska zażądał prawie 1,5 mln zł odszkodowania. Miała to być rekompensata za straty wynikłe z zatrzymania oraz utracone odsetki bankowe. Chciał także zadośćuczynienia za krzywdy moralne, którego wysokość pozostawił do ustalenia sądowi. W 2005 r. krakowski sąd przyznał mu 5 tys. zł zadośćuczynienia za niesłuszne zatrzymanie. Oddalił jednak jego wniosek o odszkodowanie za poręczenie majątkowe. Kluska odwołał się od wyroku.

Pełnomocnik Kluski, mec. Krzysztof Bachmiński, przekonywał dziś sąd, że z wnioskiem o odszkodowanie należało czekać na wynik postępowania w sprawie karnej. Sąd Najwyższy uznał, że zgodnie z przepisami powinien on być złożony w ciągu roku. Sprawą odszkodowania zajmie się teraz Sąd Apelacyjny w Krakowie.