Szefowie amerykańskich stacji ESPN i ABC, należących do Disneya, który ma wyłączne prawa do transmisji już zacierali ręce. To miał być finał marzeń - Los Angeles Lakers z Kobe Bryantem, kontra Cleveland Cavaliers z LeBronem Jamesem. Reklamodawcy bili się o każdą sekundę bloków w trakcie przerw meczu. Tak samo cieszyli się szefowie NBA - sprzedaż koszulek i innych gadżetów miała iść w miliony. Plany jednak zepsuł klub z Orlando, w którego szeregach gra Marcin Gortat - ujawnia telewizja Fox News.

Reklama

>>>Polak po raz pierwszy zagra w finale NBA

"Z marketingowego punktu widzenia, nie ma dwóch zdań, brak starcia gwiazd to cios dla NBA" - wyjasnia telewizji Fox News Timothy Calkins, profesor marketingu z Northwestern University. Szefowie stacji i władze ligi liczyły, że ten pojedynek przyciągnie widzow, którzy zwykle koszykówką się nie interesują, ale będą i tak chcieli mecz zobaczyć. A tak, kto z Amerykanów kupi bilet, czy abonament telewizyjny na obejrzenia starcia Gortata z Bryantem?