– Kandydat ma mieć doświadczenie, mocną pozycję, dystans do polityki, ale przede wszystkim ma być osobą, która uzyska akceptację w Sejmie – charakteryzuje idealną kandydata marszałek Sejmu Bronisław Komorowski.
Dlatego niezbędne są konsultacje polityczne. Jak dowiedział się „DGP”, początek rozmów z PSL nie był najlepszy dla marszałka Komorowskiego, bo usłyszał od Waldemara Pawlaka, że to za wcześnie. Teraz najprawdopodobniej nastąpił postęp w rozmowach. Choć ludowcy nie chcą zdradzić, jakiego kandydata poprą. Do wyboru prezesa wystarczą już głosy PSL i PO, ale oczywiście byłoby lepiej, by nowy prezes przeszedł także z poparciem przynajmniej części opozycji. Do szybkiego porozumienia skłania polityków sytuacja gospodarcza. Po greckim kryzysie cały czas są silne zawirowania na rynkach finansowych, a europejską walutą mocno huśta. Bardzo mocno odczuwa to złoty. W tle wyboru prezesa banku centralnego trwa spór o elastyczna linię kredytową z Międzynarodowego Funduszu Walutowego, którą chciałby wziąć minister, a do czego nie pali się zarząd NBP. Resort zastanawia się teraz nad samodzielnym wystąpieniem o pożyczkę.
– Gdyby zdarzyła się niekorzystna sytuacja, to będziemy gotowi – zapewnia jeden z ludowców, sugerując, że nie powinno być kłopotów z wyborem. Jednak wkrótce marszałek Sejmu ma zacząć konsultacje na ten temat z partiami opozycyjnymi. To on jako wypełniający obowiązki prezydenta ma wskazać konkretnego kandydata.
O nazwiskach ani Komorowski, ani jego otoczenie nie chcą mówić. Ale w środowisku polityków i ludzi związanych z bankowością jako poważnych następców Sławomira Skrzypka wymienia się dziś trzy osoby: Jerzego Pruskiego, byłego wiceprezesa NBP, prof. Dariusza Filara, byłego członka Rady Polityki Pieniężnej, i obecnego członka RPP prof. Jerzego Hausnera. Ekonomiści bardzo ostrożnie oceniają kandydatów i żaden z nich nie chce wypowiadać się na ich temat oficjalnie. Analitycy zgadzają się jednak, że Jerzy Pruski – dziś prezes Bankowego Funduszu Gwarancyjnego – jest świetnie przygotowany merytorycznie do tego, by zasiadać w fotelu szefa banku centralnego. Pruski był członkiem Rady Polityki Pieniężnej I kadencji, był też wiceprezesem NBP w czasie, gdy kierował nim Leszek Balcerowicz.
– Poza tym kierował bankiem komercyjnym, więc zna sektor bankowy. Wydaje się, że ma komplet doświadczeń. Ma dorobek naukowy, nadzorował pion stabilności finansowej w NBP – mówi jeden z ekonomistów. Ale Jerzy Pruski to też wyrazista osobowość, z twardym charakterem. Zarząd NBP opuszczał w atmosferze konfliktu z nieżyjącym prezesem Sławomirem Skrzypkiem. – O tym mogą pamiętać obecni członkowie zarządu banku. To może być pole sporu – mówi nam kolejny z rozmówców.
Kolejne kandydatury, prof. Dariusza Filara czy prof. Jerzego Hausnera, mogą za to zdobyć szersze poparcie w parlamencie. – Jeżeli przyjmie się strategię, według której kandydatem będzie ktoś, kto raczej łagodzi napięcia, niż je powoduje, to Jerzy Hausner spełnia to kryterium – dodaje inny z ekonomistów. Jerzy Hausner to dziś członek RPP. Jako wicepremier rządu Leszka Millera odpowiadał za plan ratunkowy dla sektora finansów publicznych. Jednak oceny kandydatury Jerzego Hausnera na rynku są niejednoznaczne. Część z ekspertów uważa, że choć nie można odmówić mu wiedzy makroekonomicznej, niewiele wiadomo o jego doświadczeniu w dziedzinie polityki monetarnej.