To była rutynowa kontrola w łódzkich sklepach - okazało się jednak, że inspektorzy handlowi odkryli, że stan faktyczny masła, czy margaryny wcale nie zgadza się z tym, co na opakowaniu - pisze "Dziennik Łódzki". Jak jednak wyjaśniają pracownicy inspekcji, to niezgodność towaru z deklaracją producenta.
Dlaczego? Bo jednego tłuszczu nie zastąpiono innym, a jedynie zwiększono zawartość wody. To według Jacka Michalaka z Inspekcji Handlowej w Łodzi jeden z najczęstszych grzechów producentów masła. Tym razem nakryto na tym Masmal z Warlubia i producenta Delmy.
Jak jednak tłumaczy Wojciech Tomczak z Unilevera, który odpowiada za Delmę - to nie fałszerstwo, a jedynie błąd w nadruku na opakowaniu.