Silny lobbing wewnątrz Unii Europejskiej, by polityka spójności przestała być jednym z priorytetów unijnej strategii gospodarczej, zaniepokoił polskie firmy. Specjalne stanowisko w tej sprawie wydała Konfederacja Pracodawców Polskich. "Obawiamy się, że gdy taki impuls wygaśnie, znowu spoczniemy na laurach i popadniemy w marazm. A inwestycje, które są zaczęte, nie zostaną dokończone z braku pieniędzy" - tłumaczy Adam Ambroziak z KPP.

Reklama

A gra idzie o miliardy euro. Polityka spójności polega na kierowaniu unijnych pieniędzy do biedniejszych krajów Wspólnoty, po to by szybciej nadrabiały gospodarcze i cywilizacyjne zaległości. W obecnej perspektywie budżetowej niemal połowa pieniędzy, jakie Polska otrzyma z Brukseli do 2013 roku, przypada na podstawowe narzędzie polityki spójności, czyli program Infrastruktura i Środowisko. Ile z tych pieniędzy trafi dokieszeni polskich przedsiębiorców? Trudno to wyliczyć. Choćby dlatego, że część kontraktów współfinansowanych z UE realizują zagraniczne przedsiębiorstwa. Ale nawet wówczas zatrudniają polskich podwykonawców.

Napływ tak wielkiego strumienia euro z Brukseli ma bardzo konkretny wymiar dla naszej gospodarki. "Dzięki polityce spójności polski PKB dodatkowo rocznie wzrasta nawet o 0,4 proc." - mówi wiceminister spraw zagranicznych Mikołaj Dowgielewicz. Co więcej, samo istnienie unijnych funduszy, dzięki którym można budować drogi, wymusza na politykach decyzje. "Do tej pory często nie budowano z powodu bezwładu organizacyjnego. Dopiero perspektywa unijna zdopingowała rząd" - mówi Ambroziak. A rząd robi wszystko, by zakontraktować maksymalną ilość przyznanych środków. Bo jeśli ich nie wykorzystamy, fundusze przepadną. To oznacza także poniesienie kosztów politycznych.

Ponieważ jednak bez środków unijnych Polski nie stać na realizację wielkich projektów infrastrukturalnych, Donald Tusk i jego ministrowie są maksymalnie zdeterminowani, by bronić polityki spójności. Przed kim? Głównie bogatszymi krajami UE, które są płatnikami netto do unijnego budżetu. Jednak po deklaracji włoskiego premiera Silvia Berlusconiego, obóz sojuszników Polski dostał znaczne wzmocnienie. Jednak rozstrzygnięcia obecnego szczytu będą dopiero wstępem do przyjęcia unijnej startegii rozwoju gospodarczego.

Reklama