Wakacyjny kierunek Polaków wycofuje gotówkę

W Albanii od lat panuje jedna zasada: "gotówka jest królem" - jak czytamy na portalu Politico. Albańczycy preferują trzymać swoje oszczędności w domu, często żartobliwie mówi się, że obok kałasznikowa, zamiast w bankach. Ta głęboko zakorzeniona tradycja ma zmienić się w ciągu kilku lat za sprawą ambitnego planu premiera Ediego Ramy, który chce, aby do 2030 roku Albania stała się pierwszym w pełni bezgotówkowym krajem na świecie.

Reklama

Jak podaje portal, to niezwykłe wyzwanie dla kraju, w którym większość transakcji wciąż odbywa się poza oficjalnym obiegiem. Jak zauważa Selami Xhepa, profesor ekonomii z Uniwersytetu w Tiranie, eliminacja gotówki jest absolutnym priorytetem dla krajów o wysokim poziomie szarej strefy i niestabilnej ilości nielegalnych pieniędzy w systemie finansowym. Jednak transformacja ta wymaga przełamania silnych przyzwyczajeń, głębokiego braku zaufania do instytucji finansowych i pokonania poważnych barier systemowych.

Dlaczego Albańczycy niechętnie się rozstają z gotówką?

Pomimo rosnącej globalnej popularności płatności cyfrowych, w Albanii gotówka pozostaje niezastąpiona. Nawet w przewodnikach turystycznych dla odwiedzających kraj pojawia się ostrzeżenie, że gotówka jest niezbędna. Chociaż w większych sklepach i restauracjach można płacić kartą, w kawiarniach, salonach kosmetycznych, butikach czy małych sklepach spożywczych dominują tradycyjne banknoty i monety.

Reporter Politico przekonał się o tym na własnej skórze, próbując zapłacić kartą w sklepie odzieżowym, taksówce czy autobusie - za każdym razem spotykał się z zaskoczeniem lub wyraźnym żądaniem płatności gotówką. To pokazuje, jak powszechne jest to zjawisko, i jak głęboko zakorzeniona jest w społeczeństwie mentalność transakcji gotówkowych.

Reklama

Walka z "szarą strefą"

Rząd Ramy, dążąc do wyeliminowania gotówki, chce zwalczyć dużą "szarą strefę", która według raportu Komisji Europejskiej za 2024 rok, utrudnia rozwój biznesu i uczciwą konkurencję, a także znacząco zmniejsza wpływy z podatków. Szacuje się, że szara strefa stanowi od 29 do nawet 50 procent albańskiego PKB, co jest ogromnym obciążeniem dla gospodarki. Spiro Brumbulli, sekretarz generalny Albańskiego Stowarzyszenia Banków, wspomina o planach, które mają pomóc w przejściu na gospodarkę bezgotówkową, w tym o wprowadzeniu limitów na płatności gotówkowe, integracji z unijnym systemem płatności SEPA i późniejszym wdrożeniu natychmiastowych płatności.

Historyczny brak zaufania do banków

Jednym z największych wyzwań na drodze do bezgotówkowej Albanii jest głęboki brak zaufania społeczeństwa do banków. Niedawne badanie Albańskiego Stowarzyszenia Banków wykazało, że tylko 34 procent populacji ufa instytucjom bankowym, a według Banku Światowego, mniej niż 50 procent Albańczyków ma konto w banku. Chociaż Bank Albanii podaje, że 78 procent ma "dostęp” do konta bankowego, jest to wciąż znacznie mniej niż średnia europejska wynosząca 96 procent.

To głębokie zaniepokojenie ma swoje korzenie w dramatycznych wydarzeniach z lat 90., tuż po upadku komunizmu. Wówczas w kraju pojawiły się liczne "firmy inwestycyjne" i banki, które obiecywały nierealistycznie wysokie stopy zwrotu - nawet do 19 procent. Wkrótce ponad 25 firm działało na zasadzie piramid finansowych, a co szósty Albańczyk zainwestował w nie swoje oszczędności życia. W styczniu 1997 roku, gdy system zaczął się załamywać, doszło do masowej paniki. Ludzie próbowali wycofać swoje pieniądze, co doprowadziło do masowych bankructw i chaosu w kraju.

Albańska rewolucja piramidowa

W marcu 1997 roku wybuchł otwarty bunt. Żołnierze i policjanci porzucali swoje posterunki, a wściekłe tłumy Albańczyków oskarżały rząd o wspieranie oszustów. W wyniku starć zginęło około 2000 osób, a z państwowych arsenałów skradziono ponad milion sztuk broni. Całkowite straty oszacowano na 1,2 miliarda dolarów, co stanowiło połowę ówczesnego PKB. Te wydarzenia doprowadziły do masowej migracji, zahamowały rozwój kraju na lata i na trwałe zniszczyły zaufanie obywateli do banków i państwa.

Koszty krajowych przelewów cyfrowych również są wysokie. Reporter Politico, musiał zapłacić 50 euro za przesłanie 500 euro, co pokazuje, jak zaporowe mogą być te opłaty. Niekonkurencyjne są także kursy wymiany między lekiem a euro. Co więcej, wiele firm sprzeciwia się wprowadzeniu płatności kartą, ponieważ transakcje te wiążą się z opłatami w wysokości nawet 3,5 procenta. Plany Ramy nie spotykają się z powszechnym entuzjazmem. Genc Pollo, współzałożyciel opozycyjnej Partii Demokratycznej i były wicepremier, określił próbę zwalczania szarej strefy poprzez zakaz gotówki jako "zabijanie kur za pomocą artylerii". Uważa on ten pomysł za "atak na wolność osobistą legalnych posiadaczy banknotów".