W 2020 r. w służbie zdrowia już nie będzie tak różowo, jak w tym. Do tej pory dobra sytuacja gospodarcza powodowała, że NFZ zyskał ze składki zdrowotnej o 4 mld zł więcej niż pierwotnie zakładano. Dzięki tej rekordowej nadwyżce środki na lecznictwo zwiększyły się do 90,3 mld zł.

Reklama

Adam Niedzielski, prezes funduszu, przyznaje, że w przyszłym roku trzeba będzie szukać dodatkowych zabezpieczeń finansowych. Przez spowolnienie gospodarcze wpływy ze składek zdrowotnych wyhamują i w efekcie budżet NFZ wyniesie niemal tyle samo co w tym roku – według planu finansowego będzie to 90,7 mld zł. Równocześnie wydatki pójdą w górę.

– W tym roku było więcej pieniędzy niż zakładano, a i tak ledwo starczyło na sfinansowanie podniesionych stawek za leczenie szpitalne i podwyżek dla lekarzy oraz zniesienia limitów na zabiegi endoprotezoplastyki, zaćmy i badania diagnostyczne – przyznaje Małgorzata Gałązka-Sobotka, ekspertka ds. zdrowia.

NFZ liczy na 2,1 mld zł z opłaty od słodkich napojów oraz alkoholu

Fundusz liczy na 2,1 mld zł wpływów z opłaty od słodkich napojów oraz alkoholu sprzedawanego w małych butelkach, tzw. małpek, której projekt po wielu latach zapowiedzi przedstawił przed kilkoma dniami rząd. Dodatkowo 3 mld zł mają być zarezerwowane w funduszu zapasowym (stanowi rodzaj rezerwy finansowej).

Środki te mają być gwarantem, że nie dojdzie do pogorszenia sytuacji w systemie lecznictwa. Mają też zapewnić przeprowadzanie obiecanych zmian. W planach jest choćby zniesienie limitów do niektórych specjalistów, np. psychiatrów dziecięcych czy endokrynologów. Muszą się też znaleźć dodatkowe pieniądze choćby dla lekarzy pierwszego kontaktu, którzy dostaną więcej za każdego zapisanego pacjenta. Janusz Cieszyński, podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia, autor projektu ustawy o opłatach zdrowotnych, przekonuje, że wpływy z podatku cukrowego to tylko bonus.

CZYTAJ WIĘCEJ W PONIEDZIAŁKOWYM DGP >>>