Polityka fiskalna polskiego rządu weszła na właściwą ścieżkę, ale nie może być dla niego powodem do samozadowolenia. Ryzykiem dla polityki fiskalnej, jest zakładane przez rząd wysokie tempo wzrostu i wybory - ocenił bank Morgan Stanley. "Większość redukcji deficytu przewidziana jest w 2012 r., ale październikowe wybory i możliwa polityczna niepewność w ich następstwie sugerują, iż zachodzi ryzyko przekroczenia zakładanego poziomu deficytu"- napisał bank w komentarzu.

Reklama

Rząd zakłada, że tegoroczny deficyt finansów publicznych wyniesie 5,6 proc. PKB wobec 7,9 proc. PKB w 2010 r. i 2,9 proc. PKB w 2012 r. Tegoroczna redukcja ma być osiągnięta poprzez zwyżkę podstawowej stawki VAT-u, zmniejszenie transferów do OFE oraz zmianę zasad wczesnego odchodzenia na emeryturę. W 2012 r. rząd przewiduje cięcia wydatków obejmujące m. in. wydatki uznaniowe, regułę wydatkową dla samorządów i reformę emerytalną.

"Nie ulega wątpliwości, że największym ryzykiem dla realizacji tych ambitnych planów fiskalnych w 2012 r. jest wyłonienie rządu w innym składzie niż obecny. Dodatkowo podzielamy opinię, iż zakładany przez resort finansów scenariusz makro (wzrost PKB na poziomie 4 proc. i duże odbicie prywatnych inwestycji) jest zbyt optymistyczny" - stwierdzili analitycy MS.

Prowadzi ich to do wniosku, że "polityka fiskalna wkroczyła w końcu na właściwą ścieżkę, ale tempo fiskalnego dostosowania jest dyskusyjne". Sądzą też, iż "ryzyko powyborczego impasu jest w Polsce niedoceniane", choć na obecnym etapie jest za wcześnie, by spekulować o wyniku październikowych wyborów.

Morgan Stanley podtrzymuje prognozę zacieśnienia stóp procentowych o dalszy 1 pkt proc. do końca I. kw. 2012 r. (z czego dalsze 75 pb. w br.). Dotychczasowe zwyżki stóp w ramach obecnego cyklu (łącznie 75 pb od stycznia br.) nazywają wyprzedzającymi. Ich tempo zwolni, lub nawet całkiem ustanie po tym, jak inflacja sięgnie najwyższego poziomu ok. 4,7 proc. rdr z końcem lata.

Osiągnięciu tego punktu będzie również towarzyszyło przekroczenie najwyższego punktu wzrostu gospodarki.

"Abstrahując od jastrzębio nastawionych członków RPP (Jerzego Hausnera, Jana Winieckiego, Andrzeja Rzońcy, Andrzeja Bratkowskiego) większość członków Rady skupia uwagę na pozafinansowych sektorach gospodarki takich, jak produkcja i usługi. Podnoszenie stóp procentowych przy stopie bezrobocia bliskiej 13 proc. jest dla nich bardzo trudne" - wyjaśniają.

Innym względem, który mają na uwadze umiarkowani członkowie RPP są obawy, że niewłaściwa kombinacja polityki fiskalnej i monetarnej może gospodarce zaszkodzić. Z tych powodów analitycy Morgan Stanley sądzą, że RPP mając na uwadze to, że rząd zacieśnia politykę fiskalną zacznie myśleć o zmianie kursu polityki pieniężnej, jak tylko dynamika inflacji zwolni.