Wczoraj w wywiadzie dla telewizji Fox Business członek FED z Dallas, Richard Fisher (w tym roku w FOMC), opowiedział się przeciwko ewentualnemu programowi QE3, który miałby zastąpić obecny program wykupu długoterminowych obligacji przez bank centralny za 600 mld USD (tzw. QE2). Tym samym dołączył do Charlesa Plossera, który w podobnym tonie wypowiadał się w miniony piątek.

Reklama

Jego postawa jednak nie dziwi – Fisher od dawna był uważany za „jastrzębia” , a jego słowa nie są tak mocne jak chociażby Jamesa Bullarda z St.Louis, który wczoraj opowiedział się za zmniejszeniem wartości QE2 o 100 mld USD. Bullard nie ma jednak w tym roku prawa głosu w FOMC. Tym samym słowa Fishera nie umocniły aż tak dolara. Oczywiście w tym miejscu pojawia się pytanie – czy postawa niektórych członków FED nie będzie „zaraźliwa”?

W celu znalezienia właściwej odpowiedzi rynek powinien w najbliższym czasie skupić się na publikacjach makroekonomicznych z USA. Zwłaszcza, że dzisiaj o 14:15 mamy odczyt ADP nt. nowych etatów w marcu, a w piątek o 14:30 właściwe dane Departamentu Pracy. O wpływie tej dzisiejszej publikacji, a także danych ze strefy euro, oraz Szwajcarii piszę w subiektywnym kalendarzu makro.

Złoty dzisiaj rano pozostaje stabilny – rynek na razie nie reaguje na problemy Portugalii, ani też wzrosty rentowności amerykańskich obligacji (są one m.in. odpowiedzią na ostatnie słowa członków FED), które powinny ograniczać skłonność do inwestowania na rynkach wschodzących. Wydaje się, zatem, że to, co „trzyma” obecnie złotego, to dość spore oczekiwania na podwyżkę stóp przez RPP w dniu 5 kwietnia. Oczywiście kluczowym pytaniem jest to, kiedy inwestorzy uznają, że czynnik ten jest zdyskontowany. Bo innych „dobrych rzeczy” wokół złotego brakuje.

Reklama

EUR/PLN: Wczoraj pisałem, że rynek powinien znaleźć wsparcie w strefie 3,98-4,00. Proces ten ma właśnie miejsce – dynamika spadku obserwowanego w ostatnich dniach zaczyna wygasać. Pierwszym sygnałem, że koncepcja ta jest trafna, będzie próba przełamania w górę okolic 4,00. To otworzyłoby drogę do 4,02-4,04, które to poziomy najpewniej zobaczymy w przyszłym tygodniu.

USD/PLN: Wczorajsze nieznaczne naruszenie 2,82 było krótkotrwałe. Rynek nadal uznaje ten poziom za silne wsparcie i na jego bazie będzie próbował budować bazę do zwyżek. Sygnał musi przyjść z EUR/USD, który powinien w ciągu kilkunastu dni wygenerować mocne sygnały do większego ruchu spadkowego. Na razie pozostaniemy w konsolidacji 2,82-2,86, chociaż równie ważny jest też poziom 2,84.

EUR/USD: Widoczna na wykresie linia spadkowa trendu zaczepiona od szczytu z 22 marca, zaczyna coraz bardziej wpływać na notowania. Obecnie przebiega ona w okolicach 1,4130. Z dołu silne wsparcie to okolice 1,4037-50, wyznaczane przez szczyt z 7 marca oraz ostatnie minima. Dzienne wskaźniki coraz bardziej sugerują spadki. To może sugerować test okolic 1,4000-1,4037, o którym wspominałem wczoraj po południu. Głębszy spadek przed decyzją ECB zaplanowaną na 7 kwietnia wydaje się mało prawdopodobny (chyba, że wcześniej Portugalia poprosi o pomoc finansową). Tym samym jeszcze przed 7 kwietnia, byki mogą spróbować ponownie wyciągnąć notowania EUR/USD w okolice 1,42.

GBP/USD: Rynek próbuje zbudować bazę do odbicia, które jednak zapowiada się dość mizernie. To wynik wcześniejszego naruszenia dość ważnego wsparcia na 1,5970. Ewentualna zwyżka nie powinna doprowadzić dzisiaj do naruszenia okolic 1,6060 (szczyt z 18 stycznia). Jeszcze w tym tygodniu powinniśmy ponownie przetestować okolice 1,5950.