"Naszym zdaniem siedem lat obowiązywania bezzwrotnych dotacji wystarczy. Chcemy odwrócić proporcje tak, by zdecydowanie więcej pieniędzy szło do przedsiębiorców w postaci wsparcia zwrotnego, a mniej w postaci dotacji" - wyjaśnia "Gazecie Wyborczej" Elżbieta Bieńkowska, minister rozwoju regionalnego. "Z naszych doświadczeń wynika, że pieniądz pożyczony bardziej się szanuje niż pieniądz otrzymany z bezzwrotnej dotacji" - dodaje.

Reklama

Pomysł popierają sami przedsiębiorcy. Według organizacji pracodawców takie podejście do pieniędzy z Unii rozruszałoby polski system bankowy i zapewniło znacznie lepsze finansowanie firm. Zwłaszcza, że kredyty byłyby dużo tańsze niż obecne firmowe pożyczki.

A przy tworzeniu nowych mechanizmów wydania unijnych dotacji rząd może liczyć na pomoc opozycji. Bo były wiceminister rozwoju, Jerzy Kwieciński twierdzi, że Bruksela bezzwrotnymi dotacjami zakłóca rynek.