Do końca roku ZUS rozpatrzył 395 tysięcy wniosków złożonych w związku z ustawą obniżającą wiek emerytalny, ale wypłaca emerytury niespełna 313 tysiącom emerytów. To mniej niż zakładał w prognozach przygotowanych przy okazji prac nad ustawą - szacował wtedy, że emerytury będzie pobierało 331 tysięcy osób.

Reklama

Na ostateczne dane trzeba jeszcze poczekać, bo część osób, które złożyły wnioski, ale zawiesiły pobieranie świadczeń, może je dostać wstecznie, np. z grudnia. By otrzymać świadczenie, trzeba choć na jeden dzień zwolnić się z pracy. Potem już można pracować i pobierać jednocześnie świadczenie. Takich osób, które maja zawieszone świadczenia z powodu kontynuacji pracy jest obecnie 54 tysiące. Część z nich mogła złożyć wypowiedzenia pod koniec roku po otrzymaniu świątecznej premii. Kolejnych 28 tysięcy wniosków jest zawieszonych lub odmówiono w ich przypadku wypłaty emerytur np. z powodu nieosiągnięcia wieku emerytalnego.

Z 312,9 tysięcy wpłacanych świadczeń 178 tys., czyli 57 proc., trafia do kobiet. Przeciętna emerytura wypłacana kobietom wyniosła 1614 zł, podczas gdy mężczyznom - 2699 zł. Czyli emerytury mężczyzn są przeciętnie o 67 proc. wyższe od kobiecych. To głównie wynik różnicy w wieku przechodzenia na emeryturę - kobiety uzyskują uprawnienia w wieku 60 lat, a mężczyźni dopiero, gdy ukończą 65 lat.

Aż 88 tysięcy osób czyli 29 proc. tych, którym świadczenie jest wypłacane, pobierało wcześniej inne świadczenia np. przedemerytalne.