Minister finansów atakuje ekonomistów, twierdzących że zmiany w OFE to pomysł na ich likwidację i ratowanie budżetu. Jacek Rostowski ocenił, że tak twierdzi mała grupa krzykliwych ekonomistów. Podkreślił, że przeciw zmianom w OFE są często ci, którzy byli związani z reformą wprowadzaną za czasów rządów Jerzego Buzka. Według wiceministra, gdyby o projektach rządu mieli wypowiadać się ekonomiści funkcjonujący poza mediami, to większość z nich miałaby inną sceptyczną opinię wobec OFE.
Rostowski przekonuje, że wprowadzenie jednego z rządowych pomysłów na zmiany w funduszach emerytalnych doprowadzi do zwiększenia skuteczności ich działań. Według ministra stanie się tak, gdy po wprowadzeniu dobrowolności udziału w OFE, fundusze będą miały znacznie większą swobodę inwestowania. Rząd na przełomie sierpnia i września ma wybrać jeden z trzech wariantów, przedstawionych w ubiegłym tygodniu.
W pierwszym rozpatrywanym wariancie rząd chce przejąć z OFE obligacje przez nie kupione i zapisać dodatkowe kwoty na kontach emerytalnych obywateli w ZUS.
Druga propozycja to dobrowolność udziału w OFE. W tym wariancie osoby, które zaczynają pracę mogłyby wybrać OFE. Jeśli nie dokonają wyboru funduszu, ich składka w całości powędruje do ZUS. Osoby już odprowadzające składkę, w ciągu 3 miesięcy zdecydowałyby czy zostać w OFE czy przenieść składki do ZUS. Wszyscy, którzy decyzji nie podejmą, trafią do ZUS.
Trzecia propozycja to także dobrowolność udziału w OFE, ale każdy kto się na to zdecyduje, będzie musiał płacić wyższą składkę, w sumie zamiast 19,52 procent, 21,52 procent. Z tego 17,52 procent to składka idąca do ZUS, a 4 procent - do OFE. Według krytycznych wobec rządowych propozycji ekonomistów, gdyby wprowadzić jeden z wariantów proponowanych przez rząd, zdecydowana większość Polaków trafi do ZUS, a OFE ulegną praktycznej likwidacji.