Dane urzędów pracy pokazują wyraźnie: odkąd w 2004 r. wydłużono okres ochronny przed zwolnieniem do 4 lat, coraz więcej osób traci zatrudnienie tuż przed osiągnięciem wieku, w którym pracodawca nie może już zwolnić. O ile w 2004 r. było ich 116 tys., to już siedem lat później w urzędach było zarejestrowanych 225 tys. bezrobotnych w wieku przedemerytalnym. A faktycznie jest ich więcej, bo przecież nie wszyscy wyrzuceni z pracy rejestrują się w urzędzie. W konsekwencji tego niby-przywileju wielu ludzi traci swoje miejsce pracy, a ograniczone możliwości przekwalifikowania powodują, że szanse na znalezienie nowego są bliskie zeru.
Gdy ustawodawca wydłużał z 2 do 4 lat okres ochronny, byłem przeciwny. Uważałem, że będzie to miało charakter iluzoryczny. Pracodawcy zwalniają ludzi tuż przed osiągnięciem wieku ochronnego w obawie, że niezależnie od koniunktury i potrzeb firmy będą zmuszeni zatrudniać ich aż do przejścia na emeryturę – mówi Jerzy Wrotny z Uczelni Łazarskiego.
Tak długotrwałej ochrony dla osób w wieku przedemerytalnym nie wymaga żadne unijne prawo. To był polityczny gest: miał osłodzić stronie pracowniczej zmianę na bardziej restrykcyjne zasad przyznawania świadczeń przedemerytalnych. I było pyrrusowym zwycięstwem związków zawodowych, niepopartym rzetelną analizą skutków, jakie może wywołać.
Związkowcy stoją dziś przed poważnym dylematem. Jak wytłumaczyć ludziom, że przepisy, które miały chronić, działają przeciwko nim. Coś, co miało być zdobyczą ludzi pracy, okazało się porażką – mówi Monika Gładoch, radca prawny, ekspert Pracodawców RP.
Reklama
Z badań przeprowadzonych przez Ipsos na zlecenie Akademii Rozwoju Filantropii wynika, że 52 proc. badanych pracodawców odpowiedziało, że przy wyborze pracowników do firmy decyduje się na młodszych kandydatów, a z reguły odrzuca tych powyżej 50. roku życia. Jedynie 19 proc. zdecydowałoby się zatrudnić starszego kandydata.
Im bliżej wieku ochronnego, tym większe ryzyko utraty pracy. Ale pracodawca to nie jest organizacja dobroczynna, jemu ma się opłacać zatrudniać osobę starszą. Cały świat dopłaca do pensji osób w wieku przedemerytalnym, tylko nie u nas. Powinny na to iść pieniądze z Funduszu Pracy. Wówczas okres ochronny nie będzie miał znaczenia – tłumaczy Bogdan Grzybowski z OPZZ.
Również pracodawcy nie chcą całkowitej likwidacji ochrony przed emeryturą. Uważają jednak, że należy ją skrócić. – Powrót do dwuletniej ochrony byłby optymalny. Tę zmianę należałoby wesprzeć zachętami dla przedsiębiorców, by zatrudnianie pracowników w starszym wieku nie oznaczało kłopotów i wyższych kosztów. Pracodawcy powinno się opłacać przekwalifikowanie pracownika i zaproponowanie mu zmiany stanowiska pracy – mówi Jacek Męcina z PKPP Lewiatan.
Rząd, forsując plany wydłużenia aktywności zawodowej Polaków, nie zamierza rozmawiać na ten temat. Jednak odsuwanie problemu w bliżej nieokreśloną przyszłość nie rozwiąże sprawy. Zwłaszcza że starszych pracowników będzie przybywać: w 2008 r. było ich 6,2 mln, a w 2020 r. będzie 9,6 mln.