Od czterech miesięcy stopa rejestrowanego bezrobocia utrzymuje się na stałym poziomie i wynosi 11,8 proc. – wynika ze wstępnych danych resortu pracy. Ale już w listopadzie zwiększy się do 12 proc., a w grudniu do 12,6 proc. – szacuje Karolina Sędzimir, ekonomistka banku PKO BP. Jeśli sprawdzi się jej prognoza, to tylko w tym miesiącu przybędzie nam 40 tys. bezrobotnych, a w grudniu nawet 100 tysięcy.
Jeszcze większym pesymistą jest Arkadiusz Krześniak, główny ekonomista Deutsche Bank Polska. Według niego w końcu roku stopa bezrobocia wyniesie 12,8 proc., natomiast liczba bezrobotnych wzrośnie do ponad 2 mln z obecnych 1,87 mln.
Jednak pomimo trudnej sytuacji na rynku pracy dotychczasowy wzrost płac jest dość wysoki. W trzecim kwartale przeciętne wynagrodzenie wyniosło 3416 zł i było o 6,6 proc. wyższe niż przed rokiem – podał GUS. – To jeszcze efekt podwyżek z pierwszego półrocza, kiedy rosły podstawowe płace, bo firmy uzyskiwały bardzo dobre wyniki finansowe, a obawy o pogorszenie koniunktury gospodarczej nie były tak duże jak obecnie – twierdzi Sędzimir.
Natomiast Kaja Retkiewicz-Wijtiwiak, ekonomista BPH, uważa, że na wyraźny wzrost zarobków wpływ miały także nagrody i premie wypłacane z zysków przedsiębiorstw.
Reklama
– Ponadto występowała silna presja pracowników na wzrost płac w związku z wysoką inflacją. Część firm uległa tego typu żądaniom – mówi Retkiewicz–Wijtiwiak. Dodaje, że przeciętne wynagrodzenia podniosły też bonusy związane z prywatyzacją firm. Tak było na przykład w Jastrzębskiej Spółce Węglowej.
Najbliższe miesiące nie będą już tak dobre dla pracowników. W czwartym kwartale podwyżki planuje tylko 8,9 proc. przedsiębiorstw ankietowanych przez NBP. To mniejszy odsetek niż wyniosła średnia dla lat 2005 – 2011. Ponadto większość podwyżek wyniesie nie więcej niż 5 proc. Nie powoduje to jednak protestów pracowników. Przeciwnie, ich presja na wzrost płac w przedsiębiorstwach jest obecnie na poziomie zbliżonym do występującej w latach 2004 – 2005, kiedy była najsłabsza w historii badań NBP.



– W efekcie tego w całym roku nominalny wzrost wynagrodzeń może wynieść 5,3 proc. – szacuje Sędzimir. Jednak podwyżki w dużym stopniu zje inflacja, która może osiągnąć poziom 4,1 proc. Jeśli tak się stanie, to realny wzrost płac wyniesie zaledwie 1,2 proc. i będzie niższy niż w ubiegłym roku, gdy wyniósł 1,5 proc. Co gorsza, będzie to najmniejszy wzrost od siedmiu lat i nie da się tego odrobić w następnym roku. Nad europejską gospodarką zebrały się bowiem czarne chmury – wszystkie instytucje tną prognozy i zapowiadają zdecydowane pogorszenie koniunktury gospodarczej. To będzie miało negatywny wpływ na rynek pracy, ponieważ mogą się nasilić zwolnienia pracowników. Eksperci są jednak ostrożni w prognozach i na razie nie przewidują dramatycznych zmian.

– Szacujemy, że w końcu przyszłego roku stopa bezrobocia wzrośnie do 13,2 proc. – mówi Urszula Kryńska, ekonomista banku Millennium.
Reklama
11,8 proc. stopa bezrobocia w październiku
1,87 mln bezrobotnych było zarejestrowanych w X 2011 r.
3416 zł przeciętne wynagrodzenie w III kwartale 2011 r.