Założyciel i właściciel Ikei Ingvar Kamprad po raz pierwszy przyznał, że szwedzki koncern meblowy jest zarządzany za pośrednictwem tajemniczej fundacji w Liechtensteinie, dzięki której unika płacenia znaczącej części podatków. To poważna rysa na budowanym od lat wizerunku firmy uczciwej i kierującej się typowymi dla Szwecji wartościami społecznymi.
W rodzimej Szwecji Ikea była do tej pory uważana za jedną z najbardziej szanowanych firm. Zaufanie do niej deklaruje aż 78 proc. dorosłych mieszkańców kraju, więcej niż do Kościoła luterańskiego.
Kamprad złożył oświadczenie na kilka godzin przed emisją programu telewizyjnego przygotowanego przez zespół szwedzkich dziennikarzy śledczych, którzy rozszyfrowali strukturę finansową Ikei.
Reklama
Z materiału wynika, że zarejestrowana w jednym z najważniejszych rajów podatkowych Europy fundacja Interogo należy do Kamprada i kontroluje Inter Ikea Group – właściciela największej sieci hipermarketów meblowych świata. Zdaniem szwedzkich mediów tylko ta jedna operacja księgowa pozwoliła Ikei zaoszczędzić w ostatnich 20 latach 1,7 – 2,2 mld euro. Każdy sklep firmy miał bowiem obowiązek odprowadzać 3 proc. ze swoich przychodów na rzecz fundacji. To pomniejszało podstawę opodatkowania.
"Zawsze traktowaliśmy podatki jak taki sam koszt prowadzenia działalności gospodarczej jak każdy inny" - oświadczył w środę Kamprad, podkreślając, że Ikea nigdy nie złamała przepisów fiskalnych krajów, w których działa.
Zespół szwedzkich dziennikarzy ustalił, że na kontach fundacji Interogo Kamprad zgromadził 100 mld szwedzkich koron (11,3 mld euro). Jednak właściciel Ikei wyjaśnia, że statut fundacji uniemożliwia mu skorzystanie z tych pieniędzy. Jak wyjaśnia, zostały zgromadzone tylko po to, aby w razie problemów finansowych koncern meblowy mógł zachować niezależność. Także po jego śmierci.
Johan Stenebo, autor książki „Prawda o Ikei” („Sanningen om Ikea”), demaskującej kulisy działalności firmy i przez 20 lat jeden z jej najważniejszych menedżerów, powiedział kilka miesięcy temu „DGP”, że cały majątek Kamprada jest jednak znacznie większy i wynosi około 50 mld euro.
"W dniu, w którym ktoś udowodni, jak wiele Kamprad ma pieniędzy, będzie to koniec i jego, i Ikei. Najgorsza reakcja byłaby w Szwecji. Bo w naszym kraju jednej rzeczy się nie robi nigdy: tu się nie kłamie" - powiedział Stenebo. Z książki Stenebo wynika, że poza fundacją w Liechtensteinie, założyciel Ikei opracował kilka innych sposobów, aby minimalizować wielkość płaconych podatków.
Po pierwsze Ikea jest podzielona na wiele spółek, które wzajemnie świadczą sobie usługi i wystawiają możliwie wysokie faktury. W ten sposób większość zysku jakoś ginie, a przez to i podatków do zapłacenia jest mniej. Najbardziej sprytnym sposobem uniknięcia podatków jest jednak wyprowadzenie zysków do dwóch fundacji charytatywnych zarejestrowanych w Holandii. Stamtąd są przepompowywane do Antyli Holenderskich lub innych tego typu miejsc. Potem ślad po tych pieniądzach ginie" - mówił „DGP” Stenebo.
Przez wiele lat Ingvar Kamprad zaprzeczał, by miał bezpośrednią kontrolę nad finansami firmy. – Fundacja Interogo jest brakującym ogniwem, który udowadnia, że Kamprad w ostateczności zachowuje całkowitą kontrolę nad Ikeą – mówi Stellan Bjork, jeden z dziennikarzy, którzy przeprowadzili śledztwo.