Choć Skarb Państwa posiada udziały w JSW, kryzys w spółce powinien zostać rozwiązany bez udziału rządu. Związkowcy muszą zasiąść do rozmów z kierownictwem, inaczej firmę czeka upadłość - uważa Tomasz Tomczykiewicz, gość radiowej Jedynki.
Wiceminister gospodarki tłumaczył, że sytuacji Jastrzębskiej Spółki Węglowej nie można porównywać do niedawnych problemów Kompanii Węglowej, która została objęta rządowym planem ratunkowym. Głównym produktem JSW jest tzw. węgiel koksujący, przez co nie można tego podciągnąć pod bezpieczeństwo energetyczne kraju - wskazywał. Z tego powodu, według Tomczykiewicza, przedsiębiorstwo musi rozwiązać problem samodzielnie.
Górniczy związkowcy domagają się między innymi odwołania prezesa JSW. Tomasz Tomczykiewicz podkreślał jednak, że rolą związków zawodowych nie jest zwalnianie kogokolwiek z firmy. Ważniejsza jest kondycja tej spółki, niż kto nią zarządza - mówił. Wiceminister gospodarki dodał, że u związkowców nie dostrzega chęci dogadania się z kierownictwem. Jak zaznaczył, zarząd jest gotów do rozmów, składa propozycje, a to ze strony związkowej nie widać woli osiągnięcia kompromisu.
Tymczasem strajk w Jastrzębskiej Spółce Węglowej się zaostrza. Górnicy nie tylko nie wydobywają węgla, ale i zostają w kopalniach. W dwóch z nich - Boryni i Zofiówce kilkunastu górników zdecydowało się na strajk głodowy. Mówią, że są zdesperowani, a tę formę protestu traktują jako walkę o przyszłość własną, swoich dzieci i całego miasta, które po zamknięciu kopalni podupadnie. Strajkujący piją tylko wodę i soki. Zapowiadają, że będą kontynuować protest głodowy do skutku, aż prezes spółki Jarosław Zagórowski zrezygnuje ze stanowiska.
ZOBACZ TAKŻE: Związkowcy z JSW pogrążają firmę. Kontrahenci sprowadzają węgiel z zagranicy>>>