Polacy skorzystają na otwarciu nieba nad Atlantykiem. Zaostrzy się konkurencja między liniami transatlantyckimi, a to pociągnie za sobą obniżkę cen biletów - nawet o 30 proc. Jeśli zaś Ryanair zrealizuje swoje obietnice i uruchomi rejsy do USA - mogą kosztować około 900 zł. To z pewnością zachęci Polaków do podróżowania. Taka perspektywa zmobilizowała polskie porty lotnicze - Poznań, Wrocław, Katowice, Bydgoszcz i Gdańsk. Za grube miliony rozpoczęły modernizacje i zaczynają szukać przewoźników gotowych łączyć je z amerykańskimi miastami.

Obecnie bezpośrednio do Stanów można polecieć tylko LOT-em - z Warszawy, Krakowa i - w sezonie letnim - z Rzeszowa. Dlatego szefowie pięciu lotnisk, nie mogąc doczekać się narodowego przewoźnika u siebie, ruszają na poszukiwanie innych linii. "Zdecydowaliśmy się na wyjazd do Stanów Zjednoczonych, by negocjować z amerykańskimi operatorami. Równocześnie przygotowujemy nasze lotnisko do obsługi ich maszyn" - wyjaśnia Mariusz Wiatrowski, prezes poznańskiej Ławicy.

Port kosztem 200 mln zł wydłuża pas startowy z 2,5 do 2,8 tys. m i doposaża się w sprzęt nawigacyjny. Będzie gotowy na obsłużenie pierwszego lotu transatlantyckiego wiosną 2009 roku. W Katowicach jest już długi pas, a 29 czerwca ruszy nowoczesny terminal pasażerski. Bydgoszcz zaś zapewnia, że w ciągu roku wydłuży pas startowy z 2,5 do 3 tys. metrów.

Prace trwają też we Wrocławiu, gdzie za 60 mln zł zostanie wydłużony pas. "W naszym regionie działa wiele amerykańskich i dalekowschodnich firm. Jeśli dodatkowo weźmie się pod uwagę potencjał, jaki wiąże się z szybkim rozwojem gospodarczym regionu, to otwarcie atlantyckiego połączenia okazuje się opłacalne" - zapewnia Zbigniew Sałek, wiceprezes wrocławskiego lotniska. Sałek, jako prezes Związku Regionalnych Portów Lotniczych, przygotowuje wyjazd delegacji polskich lotnisk do USA. W czerwcu w Waszyngtonie spotkają się z przedstawicielami amerykańskiej branży lotniczej.





Reklama