Ruch pasażerski zawdzięczamy... niemieckiemu wojsku. Generałów nie było stać na sterowce, więc Ferdinand Adolf Heinrich August Graf von Zeppelin, by nie stracić swych maszyn, postanowił udostępnić je cywilom. Pierwsza linia woziła pasażerów na trasie od Duesseldorfu do Lucerny. Lot trwał cztery godziny, a bilet kosztował, przeliczając na obecną wartość pieniądza aż 1800 dolarów.

Reklama

>>>Największy sterowiec świata wyleciał z Londynu

Pasażerowie czuli się jednak jak w raju. Częstowano ich dobrym jedzeniem, do picia mieli szampan i najlepsze wina, a obsługiwali ich kelnerzy w nieskazitelnych strojach. Słowem nawet obecna biznes klasa nie oferuje takich luksusów jak sterowce hrabiego Zeppelina.

Kres planom rozwoju położyła pierwsza wojna światowa. Nie dość, że większość sterowców zniszczono, to jeszcze nastąpił gwałtowny rozwój samolotów. W latach 20 i 30 maszyny stawały się coraz lepsze i coraz mniej niezawodne. Trzydniowa podróż przez Atlantyk na pokładzie Zeppelinów przestawała być atrakcyjna. A, gdy w 1937 w Lakehurst sterowiec Hindenburg spłonął, zabijając 36 pasażerów, ludzie nie chcieli już latać, bojąc się pożaru wodoru. Na trasy powietrzne wyruszyły samoloty, któe aż do dziś wożą pasażerów.

Reklama