Niemieckie firmy prześcigają się w ofertach dla Polaków: premie, zasiłki, niższe wymagania językowe mają przyciągnąć najbardziej poszukiwanych - inżynierów, informatyków, ale także elektryków czy cieśli budowlanych. Liczba takich ofert pracy wzrosła o jedną trzecią w porównaniu z 2010 rokiem - pisze "Rzeczpospolita".

Reklama

Szansa na znalezienie dobrze płatnego zatrudnienia w Niemczech może być w tym roku dużo większa niż w 2011 - twierdzi Krzysztof Inglot, dyrektor Działu Rozwoju Rynków w Work Service, jednej z największych agencji zatrudnienia w Polsce. Twierdzi, że gorsza sytuacja w kraju sprawi, iż liczba Polaków wybierających pracę za Odrą wzrośnie w 2012 roku co najmniej o połowę.

Według grudniowego raportu Federalnego Instytutu Pracy od maja 2011 r., kiedy dla Polaków w pełni otwarto niemiecki rynek pracy, do końca września wyjechało ich zaledwie 26 tys. Dane niemieckiego odpowiednika GUS sugerują jednak, że liczba migrantów mogła być wyższa - w I półroczu 77 tys. Zdaniem Guido Vreulsa, dyrektora agencji Otto Polska, można szacować, że w całym 2011 roku wyjechało do pracy za Odrą ok. 150 tys. Polaków.

Niemcy mają tak duży deficyt fachowców: spawaczy, elektryków, mechaników czy stolarzy budowlanych, że podwyższają im stawki - twierdzi Artur Ragan z agencji Work Express. Coraz niższe są też wymagania językowe - w przypadku informatyków i inżynierów mechaników często wystarcza znajomość angielskiego. Dodatkową zachętą mogą być świadczenia socjalne w Niemczech - zasiłki na dzieci, becikowe, odliczenie od podatku kosztów dojazdów do rodziny w kraju.