DGP: Branża Odnawialnych Źródeł Energii ma przed sobą świetlaną przyszłość, tylko trzeba "czekać na wiatr"?

Janusz Gajowiecki z Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej: Nie trzeba czekać. Ta przyszłość jest tutaj, my ją łapiemy. Łapiemy ten wiatr. Jako branża energetyki wiatrowej nauczyliśmy się wykorzystywać każdy podmuch wiatru. Wykorzystamy ten podmuch również w Polsce. Rozmawiamy w tej chwili z polskim rządem, jak to zrobić najefektywniej, jak to zrobić najszybciej. Dzisiaj energetyka wiarowa, ta na lądzie i na morzu jest jedyną szansą na transformację polskiej elektroenergetyki - mówił Janusz Gajowiecki.

Reklama

DGP: W połowie września zostało podpisane porozumienie sektorowe między rządem a branżą. Może pan powiedzieć, na ile jest to istotne, o ile w ogóle wyznacza jakieś konkretne cele i kierunki?

Janusz Gajowiecki: Jako branża jesteśmy dumni, że jesteśmy stroną pierwszej, historycznej umowy biznesowej między rządem a biznesem. To niesamowita historia, którą dopinaliśmy od kilkunastu miesięcy z polskim rządem. Jest to pewnego rodzaju swoista mapa drogowa dla rozwoju morskiej energetyki wiatrowej. To wyjątkowo ważne osiągniecie, powodujące zasadniczy wzrost gospodarczy w długiej perspektywie dla naszego kraju. Wykorzystanie lokalnych łańcuchów dostaw do produkcji komponentów dla morskich farm wiatrowych. Nie tylko komponentów. Mówimy tutaj o wszelkiego rodzaju usługach, które będą potrzebne przy obsłudze farm wiatrowych. O osobach, które my, jako inwestorzy będziemy zatrudniać w następnych dziesięcioleciach w Polsce. W perspektywie trzech, pięciu, dziesięciu piętnastu lat potrzebujemy około 70 tysięcy osób do pracy w sektorze morskiej energetyki wiatrowej. W branży, która oferuje stabilne miejsca pracy, dobrze płatne i rozwojowe.

Reklama