W niedawnej wizycie Donalda Tuska w Kijowie najważniejsze nie było to, co załatwiono, lecz to, co odłożono na później: gospodarcze sprawy strategiczne, które będą kształtowały w najbliższych latach relacje Polski ze stowarzyszoną z UE Ukrainą. Chodzi głównie o handel i usługi – dwa wielkie pola rywalizacji.
Jakkolwiek chcielibyśmy się postrzegać jako państwo nowoczesne i pozostające w sferze bezpieczeństwa oraz komfortu gwarantowanego przez świat euroatlantycki, wciąż jesteśmy krajem rolniczym, budującym przewagi konkurencyjne na bazie tanich, ale relatywnie wysokiej jakości usług. Jeśli wziąć pod uwagę to, że przez wiele lat byliśmy też eksporterem czy oferentem taniej siły roboczej, w wymiarze gospodarczym łączy Polskę z Ukrainą znacznie więcej, niż mogłoby nam się wydawać.