W czwartek ruszył przed Sądem Rejonowym dla Warszawy Śródmieścia proces w sprawie autora "ukrytych terapii" Jerzego Zięby (oskarżeni wyrazili zgodę na podawanie pełnych danych osobowych) i jego wspólników. Trzy osoby zostały oskarżone o to, że sprzedawały na stronach internetowych środki, którym przypisywano właściwości zapobiegania chorobom i ich leczenia, czym miały złamać prawo farmaceutyczne. Chodzi m.in. o sprzedaż CBD, nanosrebra i nanozłota, wyciągów z trawy jęczmiennej i pszenicznej.

Reklama

Prokuratura osobno potraktowała sprzedaż beta karotenu i mumio. Te środki mogły - zdaniem oskarżycielki - spowodować zagrożenie dla zdrowia i życia. W pierwszym przypadku ze względu na zalecaną dawkę, a w drugim z powodu zanieczyszczenia.

Nie przyznali się

Jerzy Zięba i Halina Kostka nie przyznali się do winy, odmówili składania wyjaśnień i odpowiadania na pytania. Trzeci z oskarżonych nie stawił się na rozprawie.

Reklama

Ujawnione przez sąd wyjaśnienia oskarżonych z postępowania przygotowawczego także niewiele wniosły do sprawy. Poza tym, że działalność Jerzego Zięby była ponoć kontrolowana przez sanepid, a preparaty zgłaszano do GIS. Wedle deklaracji oskarżonych - te instytucje nie zgłaszały większych zastrzeżeń.

Sprawa miała swój początek w kwietniu 2019 roku, kiedy policja w asyście warszawskiej prokuratury weszła do magazynu firmy związanej z Jerzym Ziębą. Ten zamieścił wówczas relację na portalu społecznościowym, z której wynikało, że w siedzibie firmy są funkcjonariusze i zabezpieczają towar, który jest sprzedawany w sklepie. - Jest u nas policja, która przyjechała zaaresztować nam produkty na zlecenie prokuratury. Jestem po rozmowach z policją. Policja przyjechała zaaresztować produkty, które sprzedajemy rzekomo jako leki" - mówił autor "ukrytych terapii" na jednym z filmików zamieszczonych w internecie.

Prokuratura informowała wtedy, że nadzoruje dochodzenie dotyczące wytwarzania, importu lub obrotu produktami leczniczymi. Postępowanie wszczęto w związku z pisemnym zawiadomieniem Rzecznika Praw Pacjenta, który na podstawie opinii biegłych wyraził podejrzenie, że Zięba sprzedaje produkty lecznicze bez wymaganych zezwoleń. Śledczy przekazywali wówczas, że zabezpieczone w magazynach firmy produkty zostaną poddane ekspertyzie celem ustalenia ich rzeczywistego składu i charakterystyki.

Reklama

Akt oskarżenia

We wrześniu 2020 roku do Sądu Rejonowego Warszawa Śródmieście w Warszawie trafił akt oskarżenia w tej sprawie. Pełnomocnicy oskarżonych złożyli wnioski zarówno o umorzenie, jak i o odesłanie do prokuratury w celu uzupełnienia i doprecyzowania aktu oskarżenia przeciwko Jerzemu Ziębie i jego wspólnikom. Na czwartkowej rozprawie sąd je odrzucił, argumentując, że nie jest związany prawną oceną czynu dokonaną przez prokuraturę. W czasie procesu, prowadząc postępowanie dowodowe, można właśnie doprecyzować, czy i jakiego oskarżeni dopuścili się przestępstwa.

Pełnomocnik oskarżonych mec. Krzysztof Ways tłumaczył, że obowiązujące przepisy precyzują, co ma się znajdować w ulotkach do produktów leczniczych, a nie w opiniach czy luźnych opisach na temat ich działania. Można domniemywać, że na tym zostanie oparta linia obrony.

W marcu Sąd Okręgowy w Poznaniu prawomocnie skazał Jerzego Ziębę, uznając go winnym znieważenia i zniesławienia poznańskich lekarzy. Sprawa dotyczyła wpisu w mediach społecznościowych: "najchętniej odrąbałbym im te durne lekarskie łby, zawierające (...) bezlitosne 'lekarskie' mózgi z licencją na zabijanie".

Luiza Łuniewska