W tych fragmentach ten tekst zdecydowanie mija się z rzeczywistością - wskazał rozmówca PAP. - Na doniesienia Politico stanowczo zareagowały estońskie władze, dyplomaci, urzędnicy, byli wojskowi. Zareagował również rzecznik komisji europejskiej ds. zagranicznych Peter Stano - dodał.
W tekście Politico powołano się na dokumenty wskazujące, że sześć krajów UE oszacowało wartość wysłanego Ukrainie wsparcia na podstawie cen nowego sprzętu kupionego w celu odtworzenia potencjału obronnego, a nie właściwej wartości wysłanego uzbrojenia.
W artykule oskarżono Estonię o wykorzystywanie tej praktyki do pozyskiwania środków z funduszu EPF, utworzonego przez UE w następstwie rosyjskiej inwazji, z którego państwom członkowskim zwraca się część wartości przekazanego Ukrainie sprzętu i broni. Estonii zarzucono również "wysyłanie na Ukrainę złomu". Ministerstwo obrony Estonii nazwało zarzuty "oszczerstwami", a rzecznik KE oznajmił, że "nie stwierdzono żadnych nadużyć funduszu EPF".
Estończycy podczas pierwszej fazy wojny na Ukrainie wysyłali tam broń posowiecką, której kraj ten w tamtym momencie potrzebował. Sprzęt był faktycznie przez Ukraińców używany i w żaden sposób nie odstawał od tego, co Kijowowi przekazywały inne kraje, ponieważ one też wysyłały sprzęt posowiecki, z którego obsługą ukraińscy żołnierze mogli sobie poradzić - przypomniał ekspert OSW.
Estonia przekazała dotąd Ukrainie pomoc wojskową wartą ok. 400 mln euro, co stanowi ponad 1 proc. estońskiego PKB. Wśród wysłanego na Ukrainę sprzętu znalazły się m.in. haubice, pociski do przeciwpancernych systemów Javelin, miny przeciwpancerne, granatniki, wojskowe pojazdy, karabiny, moździerze i różnego rodzaju amunicja.
Nie możemy oczekiwać, że tak mały kraj jak Estonia wyśle na Ukrainę najnowocześniejszy sprzęt, ponieważ właśnie teraz państwo to pracuje nad modernizacją swojej armii. Nie jest zatem tak, że wysyłali na Ukrainę złom, ale to, co mogło być przez Ukraińców wykorzystane i co wysłać mogli - wyjaśnił rozmówca PAP.
Zapytany o to, czy na przestrzeni ostatniego roku pojawiały się jakiekolwiek zarzuty wobec sprzętu wysyłanego przez Tallin na Ukrainę, analityk zaprzeczył i zwrócił uwagę na dobre stosunki pomiędzy oboma krajami. - W ciągu ostatniego roku nie pojawiały się podobne zarzuty. Jedyne, z czym się spotkałem, to dyskusje wewnątrz kraju dotyczące tego, że wysyłając na Ukrainę broń, sama Estonia się rozbraja. Stosunki estońsko-ukraińskie są dobre, ze strony Kijowa nie widać żadnego niezadowolenia albo rozczarowania postawą Tallina. Estonia jest jednym z państw najbardziej zaangażowanych w pomoc Ukrainie - powiedział PAP Bartosz Chmielewski.
Odpowiadając na pytanie o czas pojawienia się tekstu - moment, w którym estońskie władze chwali się za skuteczne dążenie do uruchomienia przez UE wspólnego zakupu amunicji dla Ukrainy - wskazał na możliwe niezadowolenie niektórych państw z osiągniętego porozumienia. - Estonia silnie lobbowała za utworzeniem mechanizmu wspólnego zakupu przez UE amunicji dla Ukrainy. Być może - chociaż to jedynie domysł i jedna z wielu możliwych interpretacji - są państwa europejskie, które nie są zadowolone z tego, że ten kompromis osiągnięto - powiedział.
Z Tallina Jakub Bawołek