W ubiegły piątek podczas spotkania w Bytomiu szef PO Donald Tusk był pytany m.in. o reparacje wojenne od Niemiec, których domaga się Polska. Zadał je jeden z mężczyzn, którego przodkowie - jak opowiadał - zostali wysłani na roboty przymusowe; zarzucał on politykom PO, że wyśmiewają starania o reparacje. Tusk odpowiadał, że nie wypowiadał się w sposób ironiczny o reparacjach i się z nich nie śmieje, śmieje się natomiast z działań obecnego rządu w tej sprawie, a jego ugrupowanie przed wieloma laty poparło pierwszą uchwałę w sprawie reparacji. - Ja przecież wiem, że jeśli PiS wysyła Mularczyka, żeby załatwiał reparacje, to PiS dobrze wie, że z tego nic nie będzie – mówił lider PO.
W toku dyskusji z mężczyzną zadającym pytanie, Tusk wyraził wątpliwość, dlaczego miałby w ogóle otrzymać reparacje. - Pan mówi, że nawet nie chodzi o to, żeby pan dostał te reparacje. Pan w ogóle z jakiej paki miałby dostać reparacje wojenne, panie… - zwrócił się do mężczyzny lider PO. Tusk zapowiedział też, że jeśli będzie w jakimś wymiarze odpowiadał za przyszły rząd, uzyskane zostaną od Niemiec świadczenia na rzecz wciąż żyjących Polaków, ofiar niemieckiej agresji z okresu II wojny światowej. - Uważam, że to jest do zagrania i do wygrania; tylko to trzeba umieć załatwić - oświadczył.
"To, myślę, Niemców bardzo denerwuje"
O tę wypowiedź Donalda Tuska pytany był we wtorek w TV Republika wiceminister spraw zagranicznych Arkadiusz Mularczyk. Jak zauważył, Donald Tusk pełnił najpierw funkcję premiera, szefa Rady Europejskiej, a także przewodniczącego Europejskiej Partii Ludowej. - Miał tak naprawdę przez bardzo długi czas gigantyczny wpływ na politykę polską, a także na politykę europejską. I przecież Donald Tusk w żaden sposób się tym tematem nie zajął. Tak więc dziś oczywiście można między bajki włożyć (historie), że Donald Tusk coś załatwi, bo gdy miał takie możliwości, to oczywiście nic nie załatwił - powiedział.
Mularczyk wskazywał, że temat reparacji "staje się tematem międzynarodowym w Europie i na świecie". - To, myślę, Niemców bardzo denerwuje, bo oni tracą na wizerunku i dziś używają po prostu Tuska jak swojego lokaja, który niestety robi destrukcję - stwierdził wiceszef MSZ. Mularczyk zaznaczył, że wypowiedź Tuska ocenia jako "niezwykle destrukcyjną". - Bo gdy ja jeżdżę za granicę i spotykam się z politykami, dyplomatami, mówię, że w Polsce jest konsensus polityczny, że jest uchwała Sejmu w tej sprawie, że jest zgoda polityczna i że jest to stanowisko całego polskiego Sejmu, parlamentu i państwa - wskazywał.
Dziś tą nieszczęsną wypowiedzią Donald Tusk - to jest oczywiście pytanie, czy to była wypowiedź celowa, czy nie celowa - ale de facto on tę narrację łamie - powiedział Mularczyk, dodając, że słowa Tuska pokazują, że "nie ma konsensusu w sprawie reparacji wojennych". - To oznacza, że dziś Niemcy mogą mówić: no, to nie jest sprawa, gdzie jest konsensus, bo widzimy, że lider opozycji, kandydat opozycji na premiera ma na ten temat inne zdanie. (...) Być może jest to cena, którą dziś Tusk płaci jako lokaj Berlina i Berlin mu kazał, nakazał, polecił w Polsce robić destrukcję, taką dywersję tego tematu, bo przecież to wszystko jest raportowane do stolicy kraju, do Berlina, ambasadorowie piszą notatki i wysyłają do centrali - mówił Mularczyk.
Raport o stratach
1 września ub.r. zaprezentowano raport o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej. 3 października minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau podpisał notę dyplomatyczną do strony niemieckiej, dotyczącą odszkodowań wojennych. Polska domaga się w niej m.in. odszkodowania za straty materialne i niematerialne w wysokości 6 bilionów 220 miliardów 609 milionów złotych i zrekompensowania szkód.
3 stycznia br. MSZ przekazało, że resort dyplomacji RFN udzielił odpowiedzi na notę z 3 października 2022 r. Według rządu RFN, sprawa reparacji i odszkodowań za straty wojenne pozostaje zamknięta, a rząd niemiecki nie zamierza podejmować negocjacji w tej sprawie.
Sylwia Dąbkowska-Pożyczka