Miedwiediew odniósł się do doniesień "New York Times", który - powołując się na amerykańskich oficjeli mających dostęp do śledztwa wywiadu USA w sprawie eksplozji, które uszkodziły gazociągi Nord Stream i Nord Stream 2 - że choć niewiele wiadomo na temat grupy sprawców, sabotażyści byli "najprawdopodobniej" obywatelami Ukrainy lub rosyjskimi przeciwnikami reżimu Putina. Według "NYT" nie znaleziono dotąd żadnych śladów wskazujących na zaangażowanie Rosji w akcję.
Doniesienia te komentowali przedstawiciele ukraińskich władz. Ołeksij Reznikow, minister obrony Ukrainy zaprzeczył, by jego kraj miał związek z uszkodzeniem bałtyckich gazociągów jesienią 2022 roku. - Byłoby to pewnym komplementem dla naszych sił specjalnych, ale to nie nasza działalność - powiedział minister.
Filmowe analogie
Dmitrij Miedwiediew uważa, że sprawa jest "kontynuacją filmu". "Na naszych oczach rozgrywa się kolejny epicki dramat pochodzący z Hollywood" - przekonywał we wpisie na Telegramie. "Świat, otwierając usta i doświadczając lekkiego odruchu wymiotnego, patrzy na liczne doniesienia zachodnich mediów o tym, kto wysadził Nord Stream" - napisał były prezydent Rosji.
"Aktorzy są przeciętni. Oczywiście nie na poziomie Brada Pitta i Christopha Waltza. A reżyser nie jest na poziomie Quentina Tarantino" - stwierdził wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej, czyniąc nawiązanie do filmu "Bękarty wojny", w którym w okupowanej przez nazistów Francji oddział złożony z Amerykanów żydowskiego pochodzenia planuje zamach na Hitlera.
Jak dowodził we wpisie były prezydent Rosji, sprawa zniszczenia gazociągów Nord Stream jest "głupią amerykańską propagandą". "Nikt tego nie lubi. Nawet mieszkańcy Europy w to nie wierzą" - napisał. "Przeciętnemu człowiekowi oferuje się kilka tanich efektów specjalnych. Mówi się, że sześciu doświadczonych sabotażystów, w tym nawet jedna femme fatale, wyszło na jachcie na wzburzony Bałtyk. Wzięli na pokład pół tony materiałów wybuchowych, pięknie zanurkowali. A potem (opowiada się) jak eksplodowały dwie ogromne rury na dole!" - ironizował Miedwiediew, dodając, że na końcu grupa ta, niewykryta na morzu pełnym okrętów NATO i "międzynarodowych systemów śledzenia", ruszyła w kierunku zahodzącego słońca.
Miedwiediew dowodzi, że scenariusz taki coraz niej podoba się mieszkańcom Europy, którzy "płacą z własnej kieszeni za nowe pakiety sankcji, dostawy broni na Ukrainę, kryzys energetyczny i spadek poziomu życia".
Odnosząc się do tego filmowego porównania Miedwiediew pyta "czy ten film akcji doczeka się kontynuacji" i snuje "scenariusz z taką fabułą: ci sami bohaterowie, na czele z polskim kanibalem Dudą, który uciekł ze szpitala psychiatrycznego, przenikają do bunkra dzielnego "prezydenta Ze", który wąchał biały proszek". "Czekamy, zaopatrzyliśmy się w popcorn" - kończy były prezydent Rosji.