Według Bloomberga rok po rozpoczęciu wojny rosyjscy przewoźnicy nadal obsługują 467 samolotów Airbus i Boeing, w porównaniu z 544, których używali przed inwazją na Ukrainę. Chociaż rosyjskie linie lotnicze nie obsługują połączeń do USA, Europy Zachodniej i krajów sojuszniczych, zwiększyły liczbę lotów do Tajlandii, Turcji, Zjednoczonych Emiratów Arabskich i byłych republik radzieckich - Armenii, Kirgistanu i Tadżykistanu. Wykonują około 1100 lotów krajowych dziennie, zaledwie o około 15 proc. mniej niż przed wojną.

Reklama

Efekty sankcji

Bloomberg podkreśla, że po nałożeniu przez Zachód sankcji na Rosję Kreml zabronił liniom lotniczym zwrotu dzierżawionych przez Rosję samolotów ich właścicielom za granicą, aby utrzymać sektor lotniczy "na powierzchni". Dlatego większość maszyn nadal lata w rosyjskich liniach, chociaż są odcięte od ważnych aktualizacji oprogramowania i regularnych procedur konserwacji.

Aby kontynuować pracę, jak pisze Bloomberg, rosyjscy przewoźnicy kupują części zamienne z "zaprzyjaźnionych" krajów, a także przenoszą komponenty z jednego samolotu do drugiego. W lutym rosyjski regulator zatwierdził umowę z dubajską firmą inżynieryjną i twierdzi, że przeprowadzane są regularne kontrole Airbusów i Boeingów, używanych przez rosyjskie linie lotnicze.