Wyborcy Prawa i Sprawiedliwości są mniej skłonni do szczepienia się przeciw grypie niż zwolennicy opozycji. Wśród osób, które zapowiadają, że w przyszłym sezonie nie chcą przyjąć szczepionki, chętni do głosowania na PiS częściej mówią, że nie boją się choroby albo że obawiają się skutków ubocznych szczepionki - to niektóre z wyników badania United Surveys na temat stosunku Polaków do szczepień wykonanego na zlecenie DGP i RMF FM.
„Zdecydowanie nie” i „raczej nie” na pytanie o szczepienie przeciwko grypie mówi 64 proc. wyborców PiS i 55 proc. zwolenników opozycji. W grupie przeciwników szczepień - wyborców PiS - 34 proc. jako powód wskazuje, że nie boi się choroby, a 27 proc. - że nie obawia się skutków ubocznych. Wśród chętnych do głosowania na opozycję, którzy deklarują, że się nie zaszczepią, 17 proc. nie boi się grypy, a 14 proc. wskazuje lęk przed skutkami ubocznymi szczepionki.
Badanie dotyczyło również szczepionki na COVID-19 i chęci przyjmowania jej, gdyby odporność trzeba było odnawiać co roku. Niechęć do szczepienia w takiej sytuacji wyraziło 54 proc. ankietowanych, w tym 52 proc. zwolenników obozu rządzącego, 42 proc. - opozycji i 78 proc. tych, którzy nie wiedzą, na jaką partię dziś by zagłosowali.
Przy szczepieniach na grypę sytuacja wygląda jeszcze gorzej. Przeciwników jest 63,3 proc., z czego 43,8 proc. mówi, że zdecydowanie się nie zaszczepi.
Okazuje się, że trudności techniczno-logistyczne czy kwestie finansowe nie odgrywają prawie żadnej roli przy takim wyborze. Na koszty szczepienia zwróciło uwagę tylko 2,6 proc. zapowiadających, że się nie zaszczepi (tak twierdzili tylko głosujący na opozycję). Trudności z dostaniem się do lekarza i otrzymaniem recepty na szczepienie również nie mają przełożenia na decyzje - tylko 2,1 proc. odpowiadających „nie” widziało w tym problem.
Po raz pierwszy od lat w szczycie sezonu, czyli od początku grudnia do 23 stycznia, z powodu grypy zmarło niemal 50 osób. Do szpitala trafiło ponad 200 tys. osób. W poprzednich latach w analogicznych okresach liczba zgonów wynosiła zero lub były to pojedyncze przypadki. Skierowań do szpitala w związku z grypą jest teraz kilka razy więcej niż w latach poprzednich.
Jak mówi prof. Ewa Augustynowicz z Zakładu Epidemiologii Chorób Zakaźnych i Nadzoru Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego PZH - Państwowego Instytutu Badawczego, po szczepieniach na grypę występuje najmniej negatywnych reakcji. - Są najbezpieczniejsze z dotychczas znanych - podkreśla.
Przyznaje, że pandemia zmieniła ich postrzeganie. Wraz z pojawieniem się pierwszych szczepień na COVID-19 wiele mówiło się o skutkach ubocznych. Dziś przekłada się to na niechęć do szczepień w ogóle. - W latach 2009-2010 w krajach skandynawskich mówiło się o kilku przypadkach narkolepsji po podaniu szczepienia na grypę. Jednak nie udowodniono, czy były faktycznie z nią powiązane. Zaznaczę, że od tego czasu skład szczepionki bardzo się zmienił. Dlatego dzisiejsze obawy są nieuzasadnione - mówi.
Według niej powodem może być działanie szczepionki. Z badań z ostatnich 10 lat wynika, że skuteczność tej na grypę wynosi od 40 do 60 proc. (w zależności od sezonu). - Tylko że to nie jest jej główne zadanie. Ona ma zabezpieczać, podobnie jak ta na COVID-19, przed powikłaniami - tłumaczy prof. Augustynowicz.
Jej zdaniem tylko rozwiązania systemowe mogą zmienić postrzeganie szczepionki. Chodzi o objęcie obowiązkowym szczepieniem określonych grup zawodowych czy o darmowe szczepienie. - Zwłaszcza że istnieją poważne obawy, że w sytuacji, kiedy pojawi się szczepionka zabezpieczająca jednocześnie przed grypą i COVID-19, to odsetek osób szczepiących się, który dziś wynosi dla obu ponad 50 proc., spadnie do kilku, kilkunastu - zaznacza Augustynowicz.
Niechęć do szczepienia się przeciwko grypie deklaruje niemal 9 na 10 osób przed 30. rokiem życia i 4 na 5 w grupie 30-39 lat. Tu główną przyczyną negatywnego nastawienia jest strach przed skutkami ubocznymi. Zdaniem ekspertów to źle wróży na przyszłość. Jest ryzyko, że te osoby nie będą chciały szczepić się też w późniejszym wieku, kiedy choroba będzie dla nich większym zagrożeniem. Dodatkowo te osoby będą rzadziej skłonne szczepić swoje dzieci.