Reakcja giełd była zaskakująca - parkiety w Londynie, Paryżu i Frankfurcie wystrzeliły w jednej chwili pionowo w górę, chociaż cały dzień notowały lekkie minusy. Dolar umocnił się do euro o 2 centy. Analitycy są zgodni - euforia na rybnkach zapanowała nie dlatego, że dane były złe, lecz dlatego, że wszyscy spodziewali się znacznie gorszych.
Optymizm nie trwał długo. Otwarcie sesji w USA wypędziło z rynku chętnych do kupowania akcji. Po godzinie handlu głowne amerykańskie indeksy traciły 1,5-2 proc. Podobnie było w Europie - indeksy tak szybko jak wystrzeliły w górę, wróciły pod kreskę.