W ocenie Reznikowa państwa Zachodu przekażą Kijowowi swoje zaawansowane uzbrojenie pod warunkiem, że zostanie to poprzedzone "polityczną decyzją Waszyngtonu".

Niedługo po tym, gdy w listopadzie ubiegłego roku zostałem ministrem obrony, przyjechałem do USA i poprosiłem o pociski przeciwlotnicze Stinger. Powiedziano mi wtedy, że to niemożliwe. Zapytałem ich dlaczego. Usłyszałem, że zabrania tego prawo, ale przeszkodą są też kwestie polityczne. Później, w styczniu, na miesiąc przed rosyjską inwazją, otrzymaliśmy pierwszą dostawę Stingerów z Litwy. Dostaliśmy je za zgodą USA - przyznał minister w opublikowanej we wtorek rozmowie. Dodał, że podobnie wyglądało pozyskiwanie przez Kijów m.in. amerykańskich systemów rakietowych HIMARS, dzięki którym ukraińskie wojska zniszczyły wiele magazynów amunicji i punktów dowodzenia wroga.

Reklama

Reznikow: Cały cywilizowany świat powinien starać się znaleźć rozwiązanie

Jestem przekonany, że gdy (na Ukrainę) przybędą pierwsze amerykańskie czołgi Abrams, to w ślad za nimi otrzymamy również niemieckie Leopardy, Mardery i inne rodzaje (zachodnich) czołgów i pojazdów opancerzonych - powiedział. Reznikow zwrócił uwagę na duże zagrożenie ze strony irańskich dronów wykorzystywanych przez Rosję i zaapelował do krajów Zachodu o bardziej zdecydowane działania w tej kwestii. Cały cywilizowany świat powinien starać się znaleźć rozwiązanie, jak zagłuszyć lub unieszkodliwić (te bezzałogowce), ponieważ pewnego dnia użyją tego sprzętu (także) przeciwko celom zachodnim. Będą sięgać po tę (broń), bo jest bardzo skuteczna. Myślę, że to prawdziwe wyzwanie (również) dla Europy i NATO - ocenił rozmówca Politico.

Reklama

W związku z atakami wroga m.in. przy pomocy dronów "priorytetem numer jeden" pozostaje uzyskanie przez Ukrainę nowoczesnych systemów obrony powietrznej. Dlatego dobrym pomysłem byłoby podjęcie w tym zakresie wspólnych wysiłków z Polską i Wielką Brytanią, aby dzięki wsparciu tych państw możliwe stało się produkowanie systemów przeciwlotniczych i przeciwrakietowych na Ukrainie - zaproponował Reznikow.

"Kiedy masz tak szalonego sąsiada, to ryzyko istnieje zawsze"

W ocenie ministra ważnym przedsięwzięciem, służącym uzyskaniu większej skuteczności na polu walki i lepszej koordynacji współpracy z sojusznikami, byłoby też utworzenie np. w Polsce, Rumunii lub na Słowacji "zaawansowanego technologicznie centrum napraw i serwisowania" ukraińskiego sprzętu wojskowego. Reznikow odniósł się także do zagrożenia związanego z ewentualnym użyciem taktycznej broni jądrowej przez Rosję. W opinii polityka ryzyko takiej eskalacji nie jest obecnie duże, ale nie można go całkowicie wykluczyć. Kiedy masz tak szalonego sąsiada, to musisz rozumieć, że ryzyko istnieje (zawsze), ale (...) nie jestem przekonany, czy (przeciwnik) jest gotowy na użycie broni jądrowej pod względem technicznym. Myślę, że sami Rosjanie też nie są tego pewni" - powiedział minister.

Reklama

Podkreślił również, że bardziej prawdopodobnym scenariuszem jest prowokacja Kremla na południu Ukrainy, czyli np. zniszczenie ważnego obiektu infrastruktury cywilnej w okolicach Chersonia lub Kachowki, a następnie oskarżenie o to władz w Kijowie. Potem znowu byłaby "odpowiedź" Rosjan (w postaci) ataku na nasze wodociągi, zakłady energetyczne lub inne rodzaje infrastruktury krytycznej. Tak jak miało to miejsce (na początku października) po wybuchu na Moście Krymskim" - przewiduje Reznikow.