W Sądzie Najwyższym nie ma już Izby Dyscyplinarnej. Jest Izba Odpowiedzialności Zawodowej. To załatwia problem - w Polsce i w relacjach z UE?
Uchwalona 9 czerwca 2022 r. nowelizacja ustawy o SN zlikwidowała ID i utworzyła IOZ. Ustawa weszła w życie 15 lipca. Polski ustawodawca postąpił zgodnie z treścią wyroku TSUE z 15 lipca 2021 r. dotyczącego systemu odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów w Polsce. Dokonano również kilku innych zmian wskazanych w tym wyroku. Przykładowo w poprzednim stanie prawnym to prezes ID SN wskazywał sąd dyscyplinarny, który miał rozpoznawać sprawę dyscyplinarną sędziego sądu powszechnego. TSUE słusznie stwierdził, że organ administracji sądowej nie może wyznaczać sądu. W związku z tym w nowelizacji przyjęto jako zasadę, że dla sędziów sądów rejonowych właściwy z mocy ustawy jest sąd dyscyplinarny przy sądzie apelacyjnym - np. dla sędziego SR z Przemyśla będzie to sąd dyscyplinarny przy apelacji rzeszowskiej. Jeśli zaś chodzi o sędziów sądów apelacyjnych i okręgowych, to właściwym dla nich będzie sąd dyscyplinarny przy sądzie apelacyjnym wyznaczony przez SN orzekający w składzie jednego sędziego IOZ.
Opozycja i część środowiska sędziowskiego twierdzą, że IOZ to taki sam "niesąd" jak zlikwidowana izba.
Warto przypomnieć, że taki sposób wyboru składu IOZ to realizacja pomysłu byłej I prezes SN prof. Małgorzaty Gersdorf, która w listopadzie 2017 r. przygotowała projekt nowelizacji ustawy o SN przewidujący utworzenie w SN Izby Dyscyplinarnej, składającej się z sędziów wskazywanych w takim trybie, co ci wybrani do IOZ - a więc losuje się 33 sędziów SN, a następnie prezydent wskazuje 11 z nich. Tak więc to nie pomysł Kancelarii Prezydenta czy I prezes SN dr hab. Małgorzaty Manowskiej, tylko powrót do propozycji sprzed pięciu lat. Nieboszczka izba - jak można określić ID SN - działała przez nieco ponad cztery lata. W wielu płaszczyznach krytyka jej ustawowej konstrukcji była słuszna. W zamierzeniu prawników, którzy ją zaprojektowali w 2017 r., miał to być rzeczywiście swoisty sąd w sądzie. Tylko, przykładowo, tamta izba miała odrębny budżet, niezależny od budżetu SN, odrębny dział kadr, odrębne biuro organizacyjne, a sędziowie ID dostawali o wiele wyższe wynagrodzenie niż pozostali sędziowie SN. Orzekali wyłącznie w sprawach dyscyplinarnych, a I prezes SN nie miał nad izbą żadnej administracyjnej władzy. Tak wielka, określona ustawą autonomia skutkowała tym, że ID SN zaczęła być postrzegana jako "sąd wyjątkowy". Na tej podstawie formułowano zarzuty, że to specjalne rozwiązanie zostało stworzone po to, by dyscyplinować niepokornych sędziów. Teraz dla kontrastu: wyznaczeni do orzekania w IOZ sędziowie SN nie dostają za orzekanie w niej żadnej dodatkowej gratyfikacji finansowej ani grosza dodatku; dalej orzekamy w naszych macierzystych izbach, ja nadal będę orzekał w Izbie Karnej, niejako równolegle do orzekania w IOZ, w zmniejszonym o 25 proc. obciążeniu. O takim obniżeniu pensum orzeczniczego w macierzystych izbach sędziów IOZ zdecydowała I prezes SN. Jeśli chodzi o finanse, kadry i kwestie organizacyjne, IOZ ma taki sam status jak pozostałe izby SN. Nie ma śladu ustawowego "uprzywilejowania", które cechowało ID.
Reklama