Zapowiedź Scholza przekazała agencja Reutera, powołując się na anonimowe źródło, będące uczestnikiem konferencji online na temat Ukrainy, która odbyła się w Toronto.
Co Niemcy dostarczą Ukrainie?
Rozmówca agencji powiedział, że Niemcy planują dostarczyć Ukrainie trzy dodatkowe systemy obrony powietrznej Iris-T, 12 wozów zabezpieczenia technicznego, 20 wyrzutni rakietowych, amunicję precyzyjną i systemy antydronowe.
Dostawy miałyby dotrzeć na Ukrainę w 2023 roku, część sprzętu być może wcześniej. Źródło Reutera dodało, że parlamentarna komisja budżetowa Niemiec musi jeszcze zatwierdzić dostawy, które Scholz określił jako wkład Niemiec w modernizację sił zbrojnych Ukrainy.
Wielokrotne prośby o broń ciężką
Poprzednią oficjalną obietnicę dostarczenia Ukrainie broni niemiecki kanclerz złożył na początku czerwca. W ostatnich tygodniach ukraińscy dyplomaci wielokrotnie zwracali się do rządu federalnego o większe ilości ciężkiego uzbrojenia.
Ukrainie zależy na samobieżnych haubicoarmatach typu Panzerhaubitze 2000, których rząd Niemiec dostarczył do tej pory 10 oraz na wyrzutniach rakiet Mars II, których dostarczono do tej pory trzy. Ponadto Kijów poprosił Berlin o zgodę na zakup czołgów i transporterów opancerzonych od firm zbrojeniowych.
Kontrowersje wokół Marderów i Leopardów
W kwietniu Ukraina otrzymała od koncernu zbrojeniowego Rheinmetall oferty dotyczące 100 bojowych wozów piechoty Marder i 88 czołgów Leopard 1 razem z amunicją i szkoleniem za łączną kwotę 268 mln euro. Według producenta sprzęt byłby "szybko dostępny". Odpowiedni wniosek o wywóz został złożony natychmiast, ale "kanclerz nie zareagował w ciągu ostatnich czterech miesięcy".
"Scholz oficjalnie trzyma się swojej narracji, że nie będzie dostarczać Ukrainie broni, której nie dostarczają również inni partnerzy. Ponieważ USA nie dostarczały żadnych zachodnich czołgów, Berlin mógł również tego nie zrobić. Jednak fakt, że Waszyngton w międzyczasie zwiększył liczbę dostarczonych Ukrainie wyrzutni rakietowych HIMARS do 16, a haubic do 126, jest przez Urząd Kanclerski ignorowany" – pisał 19 sierpnia "Welt".