Kaczyński został zapytany w wywiadzie dla Interii, który został opublikowany w środę, o doniesienia o grupie polityków Prawa i Sprawiedliwości spiskującej przeciwko premierowi Morawieckiemu.

Operacja medialna, ale i prawda

Jest w tym wszystkim sporo operacji medialnej naszych przeciwników, ale jest i trochę prawdy. Najpierw sprostuję jedną kwestię: te opowieści, że nie wiedziałem o spotkaniach rzekomej grupy spiskowców, a dziś zmywam im za to głowę, to całkowita nieprawda. Sam byłem inicjatorem tych spotkań - podkreśla prezes PiS.

Reklama

Relacjonuje, że spotkania te przebiegają "bez fajerwerków". Coś tam jedzą, coś tam piją, rozmawiają - głównie o sytuacji związanej z partią. To w dużej mierze ludzie, którzy mają duży staż partyjny. Trzeba ich czasem uspokajać. W naszej partii jest bowiem grupa osób nowych - i to dobrze, bo partia musi się rozwijać - ale to powoduje całkiem naturalne niepokoje i konflikty - mówi Kaczyński.

Dopytywany, czy wspomniane nowe osoby to ludzie premiera, odpowiada, że tak.

Nie tyle bunt, ile niepokój

Pytany, jaka jest skala buntu wobec nich, Kaczyński wskazuje, że jest to nie tyle bunt, ile niepokój w partii. Chodzi o to, że otoczenie premiera to często stosunkowo młodzi ludzie, a młodość ma to do siebie, że cechują ją zachowania, które mogą czasem razić starszych, także w partii. Ale takie jest życie. Na pewno jednak młodzi powinni przyjąć samoograniczenia, a zdarza się, że nie przyjmują i to jest bolesne dla wielu ludzi. Nie mówię o sobie, ale powoduje to czasem oburzenie w partii, co dobrze rozumiem - mówi.

Są różne zaszłości, interesy, sprzeczne ambicje, fakty, są ludzie starsi, młodsi, ci, co odeszli, ci, co wrócili - całe skomplikowanie ludzkiego życia. Wielotysięczna partia z ponad trzydziestoma latami na karku musi być gotowa na takie zjawiska. Moją rolą jest zaprowadzić porządek. Staram się to robić - z tego powodu zwoływane są te spotkania. Powiem więcej: teraz chcę zrobić takie spotkanie nie tylko za moją wiedzą, ale i na moje zaproszenie - nie jestem już w tym wieku, by funkcjonować +za kratą+ w Sejmie i aktywnie uczestniczyć w codziennych intrygach i wszystko mieć pod kontrolą. Mogę zapewnić, że nie mamy zamiaru rezygnować z nikogo, kto ma długi staż, a kto dobrze wywiązuje się ze swoich obowiązków. Na pewno nie jest i nie będzie tak, że jakaś nowa grupa ludzi przyjdzie i zajmie miejsce poprzedników, o ile oczywiście ci spisują się bez większych zarzutów. Nie jesteśmy jednak zakładem emerytalnym, tylko partią polityczną i to każdy w partii musi wiedzieć. Z drugiej strony szanujemy tych, którzy przeszli z nami tę niełatwą drogę w naszej formacji przez ostatnie trzydzieści lat, od Porozumienia Centrum począwszy: częściej bywaliśmy przez te lata pod wozem niż na wozie. I wszyscy kompani z tej drogi mogą liczyć na daleko idący szacunek i dbałość ze strony kierownictwa partii, przynajmniej póki jestem jej szefem - podkreśla Kaczyński.

Reklama

Deklaruje, że "nie widzi powodów" do odwołania premiera Mateusza Morawieckiego.

Embargo na rosyjski węgiel

W wywiadzie dla Interii prezes PiS stwierdza, że podnoszenie dziś rozliczeń i zarzutów o nieprzygotowaniu Polski na embargo na rosyjski węgiel "jest kompletnie bez sensu". Czasu nie cofniemy, a dziś tego czasu jest wystarczająco dużo, by zdążyć z dostawami, by nikt nie siedział w zimnym mieszkaniu - ocenia.

Ta sprawa jest ważna z perspektywy czysto politycznej, ale przede wszystkim czysto humanitarnej: władza, jakakolwiek władza, po prostu ma obowiązek zapewnić ludziom warunki, by mogli normalnie żyć, a elementem tego jest ogrzewanie mieszkania. Za moment ruszą wypłaty tych trzech tysięcy dopłaty... - mówi Kaczyński. Zapewnia, że będzie na co je wydać: i na węgiel z polskich kopalni, i na węgiel z - w zasadzie - z całego świata.

Niezależnie od tego, czy rację mają ci, którzy mówią, że potrzeba nam kilka milionów ton, czy ci, którzy liczą raczej kilkanaście milionów ton - węgla wystarczy. Proszę mnie trzymać za słowo. Nie mówię, że od razu w sierpniu czy we wrześniu będzie wszystko można kupić od ręki w dowolnych ilościach, ale damy radę - obiecuje.

Na uwagę, że większość gospodarstw myśli o opale na zimę już w czerwcu, lipcu, Kaczyński odpowiada, że w tym roku sytuacja jest wyjątkowa - jego zdaniem - nie z winy rządu, ale z powodu rosyjskiej agresji. Wiem, że są ci, którzy myślą o zimie już latem, ale są i ci, którzy też mają głowę na karku, ale są zajęci i kompletują opał później. Powtarzam, do końca sezonu grzewczego każdy, kto będzie chciał się ogrzewać węglem - będzie mógł to zrobić - podkreśla.

Odwołanie Naimskiego

Prezes PiS jest także pytany o kulisy dymisji Piotra Naimskiego ze stanowiska Pełnomocnika Rządu do spraw Strategicznej Infrastruktury Energetycznej. Przyznaje, że to on sam powiedział Naimskiemu, że "nie nadaje się do współpracy i wszystko blokuje". Ale od razu dodam, że Piotra Naimskiego bardzo sobie cenię i uważam za człowieka odpowiedzialnego, o pięknym życiorysie, niezależnego, który mocno przysłużył się Polsce... - dodaje.

Dopytywany, czy powodem dymisji był sprzeciw Naimskiego wobec fuzji Orlenu z Lotosem, Kaczyński odpowiada, że "tak, choć nie tylko o to". Piotr Naimski miał tendencję do tego, by różne rzeczy w energetyce blokować. Wyłożył mi koncepcję, którą uznałem za zbyt anachroniczną. Nie było to tylko moje przekonanie, bo na sprawach energetycznych znam się tak, jak się znam, ale to było przekonanie wielu innych ludzi od długiego czasu. Doszedłem do wniosku, że w tej chwili ta współpraca się na dziś urywa. Ale choć wiem, ze Piotr w tej chwili to wyklucza, to jeśli będzie chciał robić inne rzeczy w ramach naszego obozu, rządu - to będzie miał tę możliwość - mówi prezes PiS.

Pytany, czy inną, stojącą za dymisją kwestią był konflikt z prezesem PKN Orlen Danielem Obajtkiem, Kaczyński przyznaje, że nie dostrzega personalnych animozji. Nam jest potrzebny wielki koncern - i od razu dodam, że to nie jest prawda, że będzie de facto rządził Polską, bo jest za duży na nasz kraj. Proszę być spokojnym - dodaje.

Prezes PiS był także pytany, co o naszym systemie władzy mówi sytuacja, w której to prezes partii zwalnia ministra. To nie było tak, że prezes zwolnił ministra. Od tego jest premier, ale żaden premier nie może być oderwany od partii, to naturalne w każdej zdrowej demokracji - mówi Kaczyński.

Wskazuje, że to premier wręczył Naimskiemu dymisję. Ale nasza rozmowa miała charakter rozmowy koleżeńskiej - ludzi, którzy się bardzo długo znają i przez lata szli wspólną drogą, a przynajmniej równoległą. Uznałem, że rzeczą oczywistą jest taka rozmowa - czułbym się bardzo źle, gdybym z Piotrem nie porozmawiał na ten temat. A że do tego musiało dojść? Taka po prostu bywa polityka - stwierdza.