W opublikowanej wczoraj aktualizacji wywiadowczej rząd Wielkiej Brytanii przekonuje, że celem intensywnych ataków rakietowych przeciw Ukrainie jest i będzie próba przerwania dostaw zachodniego sprzętu wojskowego. Temu miało służyć niedzielne i poniedziałkowe uderzenie na Kijów i przeprowadzone pod koniec ubiegłego tygodnia ataki na Beskidzki Tunel Kolejowy. Wcześniej Rosjanie próbowali namierzać miejsca, w których Ukraińcy ukrywali systemy S-300 dostarczone przez Słowaków. Według rozmówców DGP w najbliższym czasie – gdy nad Dniepr zaczną docierać amerykańskie systemy artyleryjskie Himars i brytyjskie M270 MLRS – uderzenia pociskami manewrującymi się nasilą. Dodają jednak, że ich rezultaty są wątpliwe, bo Kreml nie ma wiedzy o tym, jakimi szlakami sprzęt trafia na Ukrainę i gdzie jest przechowywany.
"Rozpoznanie wywiadowcze Rosjan jest słabe"
–Rozpoznanie wywiadowcze Rosjan jest słabe. Jeśli ktoś się nie pochwali w mediach społecznościowych miejscem składowania broni, to jest mało prawdopodobne, że kosztowne pociski manewrujące wystrzeliwane z samolotów nad Morzem Czarnym lub Kaspijskim dosięgną celu – przekonuje jeden z naszych informatorów. – W kwietniu wojskowi rosyjscy chwalili się zniszczeniem słowackich systemów przeciwlotniczych S-300 pod miastem Dniepr. Teraz mówią o uderzeniu w polskie czołgi T-72 w Kijowie. To jednak przede wszystkim komunikat dla naczelnego dowódcy – Władimira Putina, a nie rzeczywistość – dodaje.