Ministerstwo Finansów (MF) w odpowiedzi na pytania DGP podało, że pierwsza transza wraz z odsetkami, w łącznej kwocie 15 mln 30,2 tys. euro, potrącona została z Programu Operacyjnego Wiedza, Edukacja, Rozwój (ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego). Na lata 2014-2020 na ten program przeznaczono ponad 5 mld euro. Realizowane są z niego głównie tzw. miękkie projekty dotyczące podnoszenia kwalifikacji, spraw społecznych czy edukacyjnych.
Drugą transzę nieopłaconych kar - wraz z odsetkami to 15 mln 7,2 tys. euro - KE ściągnęła z Regionalnego Programu Operacyjnego województwa… kujawsko-pomorskiego (ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego). O ile ściąganie środków z krajowego programu operacyjnego może nie dziwić, o tyle dokonywanie tego z RPO województwa, na terenie którego sporna kopalnia nawet nie leży - już tak.
"Pech"
Rozmówca "Dziennika Gazety Prawnej" znający kontekst sprawy twierdzi, że region po prostu miał pecha. - W czasie, gdy Komisja rozglądała się za pozycjami, w których mogłaby dokonać potrąceń, region ten złożył spory wniosek o płatności dla beneficjentów za zrealizowane projekty. Był pierwszy w kolejności w ramach bieżących płatności między Brukselą a Polską, więc Komisja zadziałała niejako z automatu. Zwłaszcza widząc, że wszystkich potrąceń w ramach drugiej transzy może dokonać w jednym miejscu, zamiast w kilku czy kilkunastu - twierdzi rozmówca "DGP".
Samorząd kujawsko-pomorski i MF zapewniają, że potrącenie nie będzie wiązało się z problemami dla beneficjentów, którym budżet zrefunduje ubytki. Polska prowadzi rozmowy z Brukselą i ma nadzieję, że kary za Turów gdzie czeska skarga została wycofana zostaną anulowane.
- To może być sygnał że strony KE, że w rozmowach o anulowanie kar nie będzie łatwo, bo inaczej się rozmawia, gdy potrącenie dopiero ma nastąpić, a inaczej, gdy już nastąpiło - podkreśla były wiceszef MSZ, specjalista od prawa europejskiego prof. Artur Nowak Far.