Szef rządu podkreślił, że "Polacy otworzyli swoje serca dla osób uciekających z objętej wojną Ukrainy" i przyjęli ich do swoich domów.
Polsce "w pewnym momencie zabraknie możliwości"
Dodał: Moi rodacy udowadniają, że solidarność zawsze zwycięża nad przemocą. Putin chciał podzielić Europę. A dzięki takim gestom Europa jest zjednoczona bardziej niż kiedykolwiek.
Premier poinformował, że przygotowywany jest też program pomocy długofalowej.
Zaznaczył, że Polska i pozostałe kraje Europy środkowo-wschodniej, sąsiadujące z Ukrainą, zrobiły już bardzo dużo.
To nasza odpowiedzialność i bierzemy ją na swoje barki. Ale w przyszłości liczba uchodźców wojennych może osiągnąć nawet ponad 5 milionów - ostrzegł.
Morawiecki stwierdził: I choć Polsce nie zabraknie serca, to w pewnym momencie zabraknie nam możliwości, by pomóc wszystkim. Potrzebne nam będzie zarówno wsparcie finansowe, jak i większa otwartość Europy na uchodźców. Jak przypomniał, Ukraina walczy nie tylko o swoją niepodległość, ale i o bezpieczeństwo całej Europy.
Silne sankcje zatrzymają Rosję?
Zdaniem premiera, jeśli sankcje będą wystarczająco silne, "powinny zatrzymać Rosję", bo "prędzej czy później przestanie mieć ona środki na finansowanie swych zbrodniczych działań".
A Europa musi zrobić wszystko, by stało się to jak najszybciej. Nawet kosztem tego, że nasz komfort życia będzie nieco niższy niż zwykle. Tu chodzi o ratowanie życia niewinnych ludzi, dlatego całkowite zerwanie z dostawami gazu, ropy i węgla z Rosji jest konieczne. Z tyranami się nie handluje. A to handel surowcami nadal trzyma rosyjską dyktaturę przy życiu - ocenił polski premier.
Według premiera najważniejsze jest teraz zaopatrzenie dla ludności cywilnej i sprzęt, który pozwala się bronić. Priorytetem NATO powinno być zwiększenie i intensyfikacja tych dostaw - wskazał. Według niego Sojusz musi też pokazać Rosji swoje zdolności odstraszania poprzez stałe wzmacnianie wschodniej flanki.
NATO nie jest w stanie wojny z Rosją, ale jej zbrodnicze działania zagrażają nie tylko integralności terytorialnej Ukrainy, lecz też bezpieczeństwu całego Sojuszu - oświadczył.
Morawiecki wyraził obawę, że "działania Putina będą zmierzać w kierunku coraz większych prowokacji wymierzonych w Sojusz". W tej grze nerwów musimy zachować spokój - dodał.
Zagrożenie dla Polski?
Zapytany o to, czy jego zdaniem prezydent Rosji myśli o zaatakowaniu Polski, odparł: Fakty są nieubłagane. Logika działań Putina na przestrzeni ostatnich 10 lat pokazuje, że Ukraina nie jest celem samym w sobie, a środkiem do realizacji większego celu - odbudowy imperium rosyjskiego, powrotu do czasów zimnej wojny.
Na celowniku - mówił - są więc państwa bałtyckie i Polska. I po tym co widzimy dzisiaj nikt nie powinien mieć wątpliwości, że cała Europa jest zagrożona. Wiele lat temu, kiedy Rosja atakowała Gruzję, scenariusz Putina rozpoznał prezydent Lech Kaczyński. Wtedy nie wszędzie ten głos został usłyszany.
Zdaniem premiera dziś należy "raz na zawsze zatrzymać Rosję".
Putin - podkreślił Mateusz Morawiecki - "nie jest żadnym nowym Stalinem", a "jego władza bazuje nie na ideologii, nie na charyzmie, lecz na kontraktach na ropę i gaz".
"Reszta - ocenił - to słabo reżyserowany teatr medialny", a opór Ukrainy oznacza, że "potęga Putina jest mitem, który upada na naszych oczach".
Premier wyraził nadzieję, że dostrzegą to zarówno zwykli Rosjanie, jak i oligarchowie.
A wraz z rozmontowaniem putinowskiej dyktatury, systemu kłamstwa i propagandy może pojawić się nadzieja na inną Rosję. Na razie ta inna, lepsza Rosja to ludzie, którzy protestują na ulicach Moskwy czy Petersburga - oświadczył.
Pytany o to, czy grozi wojna nuklearna i jak można jej uniknąć, Morawiecki odparł: Choć po Władimirze Putinie można spodziewać się wszystkiego, to perspektywę konfliktu nuklearnego uważam za mało prawdopodobną. Wojna jądrowa oznacza de facto koniec Rosji.