Jeśli ktoś chciał zatankować dziś benzynę Pb95 np. na stacji Orlen przy ul. Marymonckiej w Warszawie, to albo odjechał z kwitkiem, albo był zmuszony kupić droższą Pb98 (jeśli rezerwa była głęboka). Każde stanowisko z bezołowiową 95 było zablokowane, a nad pistoletem wisiała karka: Przepraszamy stanowisko nieczynne.
Zaskoczeniem mogła też być informacja o ograniczeniu tankowania paliwa do 50 l. Taką kartkę wywiesił także szef zmiany na stacji Orlen przy ulicy Jagiellońskiej. Zapytaliśmy płocki koncern o powody takiej reglamentacji?
Kierowcy w kolejkach rzucili się na paliwo
Stacje paliw przeżywały wczoraj prawdziwe oblężenie, kierowcy padli ofiarą dezinformacji rozsiewanej przez rosyjskie boty. Dziś Orlen poinformował, że sprzedaż paliw na jego stacjach wzrosła o nawet o 400 proc.
– W efekcie wzmożonego, skumulowanego ruchu na naszych stacjach wprowadziliśmy rozwiązania usprawniające i zapewniające obsługę wszystkim klientom. Kierowcy samochodów osobowych mogą obecnie zatankować jeden bak (50 litrów), natomiast kierowcy samochodów ciężarowych 500 litrów. Pojazdy służb mogą tankować dowolną ilość paliwa– usłyszeliśmy w biurze prasowym PKN Orlen.
Koncern zapewnił, że niezwłocznie po rozładowaniu ruchu sprzedaż wróci do normalnego trybu.
– Jednocześnie podkreślamy, że paliwa nie zabraknie. Dostawy na nasze stacje są realizowane i dysponujemy zapasami zapewniającymi ich ciągłość – skwitowały służby prasowe.
Dziś kolejki na stacjach nie są już tak gigantyczne. Co nie przeszkodziło pewnej pani z Audi A4 zatankować do… kanistra.
Ceny paliw idą w górę
– Ostatni tydzień lutego na krajowym rynku charakteryzował się dużą zmiennością cen przy rekordach dziennej sprzedaży paliw na stacjach – ocenił Rafał Zywert z BM Refelx.
Jeszcze w czwartek 24 lutego litr benzyny Pb95 i oleju napędowego kosztował w Polsce 5,57 oraz 5,62 zł. W piątek na większości stacji paliw ceny zbliżają się do średniego poziomu 5,80-5,90 zł/l. Jednak to nie koniec podwyżek…
Ceny benzyny i oleju napędowego, czyli nawet 6,20 zł za litr
– Wszystko wskazuje na to, że w perspektywie najbliższych kilku dni za litr benzyny Pb95 oraz oleju napędowego zapłacimy w granicach 5,80-6,20 zł/l w zależności od konkurencji i charakterystyki lokalnego mikrorynku – wyliczył Zywert.
Zdaniem eksperta, wzrost cen to efekt dynamicznych wzrostów cen hurtowych.
– W skali tygodnia hurtowe ceny benzyny Pb95 wzrosły 37 gr/l netto, diesla natomiast 45 gr/l. Paniczna reakcja kierowców i kolejki na stacjach paliw uderzyły w krajową infrastrukturę logistyczną – dzienny wolumen sprzedaży wzrósł nawet 5-krotnie, co niestety zaowocowało brakiem paliw na części stacji – zauważył Zywert.
W jego ocenie sytuacja powinna wrócić do normy w ciągu kilku dni, gdyż dostawy ropy naftowej i produktów ropopochodnych do Polski realizowane są zgodnie z harmonogramem.
Atak Rosji na Ukrainę
– Atak Rosji na Ukrainę spowodował gwałtowny wzrost cen ropy naftowej Brent o ponad 11 dolarów za baryłkę w rejon 106 dolarów za baryłkę – wyliczył analityk. – Dobrą informacją jest natomiast fakt, że ceny ropy naftowej przestały rosnąć. W piątek rano ropa Brent kosztuje około 101 dolarów za baryłkę. Rynek próbuje wyceniać prawdopodobieństwo zakłóceń dostaw ropy naftowej i gazu do Europy. W krótkim okresie wydaje się to jednak mniej prawdopodobne – wskazał.
BM Refelx przypomina, że ponad 2,5 mln baryłek dziennie samej ropy naftowej, a w sumie około 6 mln baryłek dziennie ropy naftowej i produktów gotowych trafia do Europy z Rosji, co stanowi blisko 25 proc. całkowitego europejskiego importu ropy naftowej i paliw. Północną nitką rurociągu "Przyjaźń" (Drużba) płynie około 1 mln baryłek ropy naftowej dziennie, która trafia do Polski, Niemiec i Holandii.
Kierowcy boleśnie odczują skutki rosyjskiej inwazji
Z kolei analitycy e-petrol.pl twierdzą, że w pierwszym tygodniu marca na stacjach będziemy notować ceny: 5,65-5,80 zł/l dla 95-oktanowej benzyny, 5,75-5,93 zł/l dla diesla i 2,73-2,85 zł/l dla LPG. – Kierowcy boleśnie odczują skutki rosyjskiej inwazji – oceniają eksperci.
– Wydawało się, że dzięki obniżce VAT na paliwa przynajmniej do połowy roku możemy zapomnieć o "sześciozłotowych poziomach" cen na stacjach paliw. Sytuację diametralnie zmieniła jednak rosyjska inwazja na Ukrainę, która szybko podbiła cenę ropy naftowej do trzycyfrowych poziomów i spowodowała, że kierowcy w Polsce zaczęli szturmować stacje benzynowe – zauważają analitycy.
Specjaliści podkreślają, że paliwa nie zabraknie. – Dostawy surowców z Rosji cały czas są realizowane, a bazy paliw w Polsce dobrze zaopatrzone. Mniej podstaw do optymizmu dają za to przewidywania w zakresie cen – podwyżki w detalu już są widoczne – zaznaczyli.