Goście w ogródku jednej z restauracji w Krakowie / PAP / Łukasz Gągulski
Goście w ogródku jednej z restauracji w Krakowie / PAP / Łukasz Gągulski
Goście w ogródku jednej z restauracji w Krakowie / PAP / Łukasz Gągulski
Goście w ogródku jednej z restauracji w Krakowie / PAP / Łukasz Gągulski
Reklama

Nie było pocovidowej fiesty w stolicy

Reklama

Jeszcze przed północą trwały przygotowania do otwarcia ogródków w dawnej fabryce wódek Koneser na warszawskiej Pradze. Choć stoliki były porozstawiane, to krzesła stały jedne na drugich. Proszę przyjść jutro o 12 – mówi barman w jednej z restauracji zapytany, czy ogródek będzie otwarty. Dodaje: Niech pan jedzie do centrum, tam na pewno będą działały knajpy.

Po praskiej stronie Warszawy największy ruch był na plaży koło stadionu PGE Narodowy. Jednak bar był zamknięty jeszcze przed godziną 24. Działaliśmy cały dzień. Czas zamknąć – oznajmia jeden z zagadniętych pracowników. Wyjaśnia, że bar sprzedaje napoje i posiłki na wynos, ale od niedzieli będzie funkcjonował już ogródek.

Na lewobrzeżnej stronie jeszcze przed północą widać wzmożony ruch. Na Przyczółku Czerniakowskim w Pawilonie Wisła pracownicy rozstawiają stoliki i krzesła. Bar działa, ale nie sprzedaje napojów alkoholowych. Jeszcze 20 minut, trzeba poczekać – mówi barman w maseczce na twarzy.

Reklama

Kilka minut później, w barze o nazwie Mam Was przed kontuarem ustawiają się kolejki. Niestety musimy poczekać do godziny 12 – tłumaczy barmanka. Kilkoro osób podryguje w rytm muzyki odtwarzanej przez diżeja.

W Hali Gwardii ludzie siedzą na podłodze, piją alkohol, jedzą fast food. Tu nikt nie czeka, aż wybije północ. Działamy tu jak sklep, tylko długo otwarty – wyjaśnia sprzedawca w stoisku z piwami kraftowymi. Przyznaje, że hala funkcjonuje w ten sposób nieprzerwanie niemal przez cały czas pandemii. Nikt się nie czepia, bo nie ma prawa – dodaje.

Na Starówce i Trakcie Królewskim też niewielki, w porównaniu z czasami przedcovidowymi, ruch. Jutro zaczynamy z przytupem. Otwieramy kuchnię – zaprasza barman i oferuje trunki. Nie ukrywa, że cieszy się z otwarcia ogródków. Pół roku przepadło. Żeby ludzie nie chcieli pracować, ale chcą i nie mogą – żali się.

Na ul. Foksal spory gwar, choć wiele miejsc w ogródkach jest wolnych. Może ludzie nie uświadomili sobie, że 15 maja się już zaczął – odpowiada pracownik jednego z barów. Największy ruch jest w pawilonach na zapleczu Nowego Światu, choć i tu działa niewiele lokali. Za to tłum się kłębi przy sklepie nocnym z alkoholem. Po co wydawać więcej w knajpie, skoro można to samo kupić w sklepie – tłumaczy chłopak z długimi włosami, który stoi w kolejce. Wzdłuż murów kamienicy, w której jest dyskont stoją rzędem puste butelki po alkoholu.

Jak wymarła jest ul. Nowowiejska, która jeszcze półtora roku temu tętniła życie. Ogródka nie otworzył nawet legendarny pub Piw Paw. Żeby wejść do środka i pobawić się przy muzyce trzeba kupić bilet za 10 zł. Zamykamy się, może będziemy działać jeszcze jutro – wyjaśnia dziewczyna za barem. W barze, który słynął z ogromnego wyboru złocisto trunku zostało tylko kilka rodzajów piwa.

Luzowanie obostrzeń

Od 15 maja lokale gastronomiczne mogą obsługiwać gości na zewnątrz, w ogródkach. Już od 29 maja będą mogli przyjąć klientów także wewnątrz. Lokale będą jednak otwarte pod pewnymi warunkami. W przypadku działalności ogródków restauracyjnych, jak i lokali gastronomicznych będzie obowiązywał ścisły reżim sanitarny – maksymalnie 50 proc. obłożenia lokalu, a także zachowana bezpieczna odległość i limit osób. W rozporządzeniu napisano, że klienci będą musieli zajmować, co drugi stolik i odległość między stolikami będzie musiała wynosić co najmniej 1,5 m, chyba że między stolikami postawiona zostanie przegroda o wysokości co najmniej 1 m, licząc od powierzchni stolika.