Program "Obywatele, równość, prawa i wartości", z budżetem w wysokości 1,55 mld euro, ma pomóc w promowaniu "niedyskryminacji" definiowanej jako "równość płci, w zachęcaniu do obywatelskiego zaangażowania i uczestnictwa w procesach demokratycznych oraz przeciwdziałaniu wszelkim formom przemocy, ze szczególnym uwzględnieniem przemocy wobec dzieci, młodzieży i kobiet".
Z kolei program "Wymiar Sprawiedliwości" o wartości 305 mln euro ma się przyczynić do "wzmocnienia współpracy sądowej, promowania wspólnej kultury sądowniczej, obejmującej między innymi standardy praworządności, oraz zapewnienie obywatelom łatwiejszego dostępu do wymiaru sprawiedliwości, w szczególności w zakresie prawa ofiar przestępstw do uzyskania wsparcia".
PiS kontra PO w europarlamencie
Europosłanka PiS Izabela Kloc stwierdziła podczas debaty, że omawiany program o wartości półtora miliarda euro jest niemal w całości przeznaczony dla ideologicznych aktywistów i strażników fałszywie pojętej politycznej poprawności.
Jeżeli wszyscy mamy wyznawać jedną wizję świata, to nie mówmy o prawie, wartościach, równości i różnorodności. Jesteśmy dumni z tego, że jesteśmy równi, ale nie chcemy być i nigdy nie będziemy tacy sami. Żadne pieniądze tego nie zmienią – dodała.
Odnosząc się do wypowiedzi poprzedników Kloc podkreśliła, że Polska jest krajem, w którym szanuje się wolność i godność każdej osoby. Szanujemy również wolność myśli i wyboru światopoglądu. Nie potrzebujemy lekcji tolerancji od nikogo - zaznaczyła.
Andrzej Halicki z PO oświadczył z kolei, że jest to "realna pomoc dla organizacji, które działają na rzecz naszych wspólnych europejskich wartości: poszanowania godności ludzkiej, wolności, demokracji, równości, państwa prawa, jak również poszanowania praw człowieka, w tym praw osób należących do mniejszości".
Zdaniem europosła, w czasie pandemii Covid-19 jest wiele obszarów, które potrzebują dofinansowania, nie możemy jednak zapominać o "groźnym wirusie populizmu i antydemokratycznych zapędach niektórych rządów".
Prokuratorzy na wygnaniu
W debacie na temat programu "Wymiar Sprawiedliwości" wiceprzewodnicząca Parlamentu Europejskiego, niemiecka socjaldemokratka Katarina Barley zwróciła uwagę, że niektóre rządy kwestionują działania wymiaru sprawiedliwości.
Ostatnio byliśmy świadkami, że prokuratorzy, którzy opowiedzieli się otwarcie przeciwko kontrowersyjnej reformie wymiaru sprawiedliwości polskiego rządu, zostali przeniesieni daleko od swojego miejsca zamieszkania. Dostali 48 godzin na wykonanie tego polecenia bez możliwości odwołania się. Sprzeciw jest karany. Ma to działać odstraszająco na resztę. Tymczasem niezawisłość wymiaru sprawiedliwości w pierwszej linii nie ma służyć sędziom i prokuratorom, tylko wszystkim obywatelom - zaznaczyła Barley.
Jaki odpowiada
Polemizując z nią, europoseł PiS Patryk Jaki zwrócił uwagę na stosowanie podwójnych standardów i hipokryzję w PE.
Wystarczy, by kilku sędziów z Polski wysłało do państwa jakikolwiek protest i od razu stawiane są na nogi wszystkie instytucje europejskie. (...) Jest tu specjalna debata plenarna, a tymczasem 2,5 tysiąca sędziów z Hiszpanii wysłało do was protest mówiący o tym, że jest ogromne zagrożenie, łamana jest praworządność w Hiszpanii, trójpodział władzy, czy niezależność. I co? I udajecie, że tego nie słyszycie, nie widzicie - wskazał.
Jaki odniósł się też do mającego miejsce dwa tygodnie temu zdarzenia, kiedy sędzia w Niemczech wydał wyrok dotyczący obowiązku noszenia maseczki przez dzieci, inny niż chciał niemiecki rząd. No i co się stało? Upolityczniona niemiecka prokuratura przeszukała mu mieszkanie, zajęła telefon. Bo przecież nie można wydawać wyroków innych niż sobie życzy niemiecka władza. I to jest ta niezależność, to jest ten trójpodział władzy, którego chcecie bronić - ubolewał europoseł.