O wypowiedzeniu przez Polskę 45. Konwencji Międzynarodowej Organizacji Pracy poinformowało dziś Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej. Resort tłumaczył, że musi to zrobić, bo konwencja kłóciła się z unijnymi przepisami, które zakazują dyskryminacji kobiet.
Unijne prawo promuje równouprawnienie płci. Nawet jeśli to równouprawnienie oznacza konieczność tolerowania kobiet w kopalniach. Dlatego Europejski Trybunał Sprawiedliwości wezwał państwa członkowskie Unii do wypowiedzenia starej konwencji i przyjęcia nowej. Chodzi o konwencję nr 176, która "zapewnia odpowiednie środki ochrony pracownikom kopalń, zatrudnionym zarówno pod ziemią, jak i na powierzchni, bez względu na ich płeć".
Plany wypowiedzenia starej konwencji, która - jak twierdzi rząd - dyskryminuje kobiety, nie wszystkim się podobają. Skrytykował to dziś przewodniczący działającej przy Sejmie Rady Ochrony Pracy. "Nie wyobrażam sobie, by kobieta mogła pracować na dole na kombajnie. Gdy zniesiemy ten zakaz, nie będzie żadnych przeszkód, by ten zawód wykonywała" - powiedział przewodniczący ROP, poseł Stanisław Szwed z PiS.
"Uważam, że są takie zawody, które z równouprawnieniem kobiet nie mają nic wspólnego. Nie jestem zwolennikiem haseł: wszystkie kobiety na traktory, wszystkie kobiety pod ziemię. Są stanowiska, które ze względu na naturalne, biologiczne przygotowanie kobiet, powinny być jednak zakazane" - oceniła główny inspektor pracy Bożena Borys-Szopa.
Polskich kobiet nie będzie już chroniło prawo, zakazujące zlecania im ciężkich prac fizycznych pod ziemią. Do końca maja rząd wypowie międzynarodową konwencję, która zapewniała kobietom taką ochronę. Pytanie tylko, czy bieda na Śląsku i choroby zawodowe byłych górników nie zmuszą Ślązaczek do zatrudniania się przy morderczych pracach w kopalniach.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama