W poniedziałek prezydent Argentyny Mauricio Macri, aby zatrzymać spadek wartości peso, wprowadził restrykcje kapitałowe. Jednak ani to, ani żadne inne ostatnie działania ubiegającego się w październiku o reelekcję polityka nie uspokoiły nastrojów na rynku. Od czasu sierpniowych prawyborów inwestorzy obawiają się, że w Argentynie do władzy powrócą populistyczni peroniści, zaś zwykli mieszkańcy nadal wolą dolary od peso.

Reklama

"Popyt na dolary sugeruje, że Macri miałby społeczne poparcie dla przyjęcia +zielonych+ jako waluty państwowej. Prawnicy w Argentynie różnią się w opiniach na temat legalności dolaryzacji w świetle argentyńskiej konstytucji, ale nasze źródła uważają, że Macri mógłby przyjąć dolara z poparciem większości w Kongresie" - pisze "WSJ".

Gazeta przypomina, że w Panamie dolar jest obowiązującą walutą od 1904 r., a Salwador i Ekwador przyjęły go w 2000 r. - Ekwador po to, by zatrzymać kryzys bankowy, zaś Salwador - by obniżyć stopy procentowe. Wszystkim trzem krajom to służy, bo Panama i Salwador mają najniższe koszty pożyczania pieniądza w całej Ameryce Łacińskiej, zaś Ekwador cieszy się najbardziej stabilnymi cenami od co najmniej półwiecza.

Gospodarczy dziennik zauważa, że jednym z argumentów wysuwanych przez przeciwników takiego rozwiązania byłaby utrata dochodów banku centralnego z tytułu emisji pieniądza. Ale jak przekonuje, to co zostanie utracone w ten sposób, zostanie z naddatkiem zrekompensowane dzięki zakończeniu kryzysu peso. Kolejną zaletą jest to, że przyjęcie dolara będzie bardzo trudne do odwrócenia - w przeciwieństwie do przyjęcia sztywnego kursu 1:1 w ostatniej dekadzie XX wieku, czego politycy się nie trzymali, gdy kraj był zadłużony. Poza tym Argentyńczycy, jeśli będą chcieli, będą mogli swobodnie trzymać pieniądze za granicą, nie obawiając się, że rząd będzie próbował je ściągnąć do kraju, tak jak to było w 2001 r.

"Decyzja Macriego o dolaryzacji przełamałaby ten niedobry cykl, dając Argentyńczykom trwałą wartość i środek wymiany, na którym mogliby polegać. To może nie uratować mu prezydentury, ale zapewni Macriemu dziedzictwo jako przywódcy, który odważył się bronić argentyńskich oszczędności przed grabieżczymi przyszłymi rządami" - ocenia "WSJ".